piątek, 30 grudnia 2016

Platforma, siego, bąbelki, zima, szczęśliwa

Witajcie moje żuczki kochane, jeśli tam (po drugiej stronie światłowodu jesteście ;-)

Byłam, byłam, wróciłam :-)
No gdzież moi drodzy na święta mogłam być, no w górach, na Podhalu, u  rodziny mej.
No  bo jak byśmy w Odzi zostali, to tak jak trzy samotne pingwinki....
To pojechaliśmy
Co ja tam Wam będę farmazonić, szczęśliwa żem jak szczęśliwam byłam, albo i może  ciut bardziej.
Dzięki łamaniu barier architektonicznych, na Bachledówce w kościele, na pasterce byłam.
Onegdaj jak ten husajn na wietrze przed bramą stałam......
Tam ma noga, a nawet kółeczka moje już nie postaną...

Baaaaa nawet dzięki mej ulubionej platformie przy schodowej, niemalże na basen/termy się dostałam.
Platforma obsługiwana przez samą zainteresowaną istotę na wózku :-) ( ja miałam akurat ręce zajęte rozmową ;-)

Bo wszystko zależy od ludzi, wystarczy tylko chcieć !!!!!!



Duet Kangooś-Forest sprawdza się niesamowicie, co w połączeniu z naszą rodzinką  przynosi nam ogrom szczęścia :D

Takiego ogromu, bylebyście potrafili go udźwignąć ;-) na Nowy, nadchodzący 2017 rok, Wam życzę.

Szczęścia, spełnienia, a reszta sama najdzie :-)






sobota, 24 grudnia 2016

Szczęścia ! ! !

Wszystkim mym znajomym dedykuję tym co mnie lubią, czy bardziej, czy też mniej bądź też wcale......... 

I już minął kolejny rok,
Do wieczerzy jeden krok.

Były troski, smutki, żale,
Niech dziś ich nie będzie wcale.
I niech dzieckiem stanie się każdy z nas
W ten świąteczny, magiczny czas.
Wszystkie zmartwienia warto porzucić
I niczym się już nie smucić,

Bo beztroskie święta nadeszły,
Żegnając rok już prawie przeszły.
Teraz przyszedł czas na szczęście
I Jezusa małego nadejście.
Więc świętujcie w rodzinnym gronie
I czytajcie posty na mojej stronie!

Zdjęcie użytkownika Joanna Bieber.

Ps. Na zlecenie, stworzyło i zapisało pierworodne dziecię me :-)

sobota, 17 grudnia 2016

siekiera-motyka

Cześć, Bry.....


No  żyję, żyję.
Ile razy mam powtarzać, że brak wiadomości, to dobra wiadomość.
Żyję i  mam się dobrze.
W sumie to DOBRZE zależy od pewnego rodzaju skrzywienia perspektywy życiowej ;-)
Znaczy się ja nie narzekam (ogólnie i za wiele;-)
No dobra był kryzys, nie mogę ukrywać, różne myśli w mózgoczaszce się tliły, dopóty qrwsko bolało, dopóty się tliły.
Z pomocą dobrych duszków, takich aniolątków moich się już nie tlą.
No żesz w pyszczek, bolało nieziemsko, ale to nie mój czas, nigdzie się nie wybieram, chyba;-) bynajmniej o niczym nie wiem :-)

No i tak dobrze mi. Tak mnie kalece dobrze jest.
To że dobrze mi, na to sama moimi pazurkami, łokciami zapracowawszy.
To  ja ponosiłam i ponoszę ryzyko oraz konsekwencje, moich wyborów, decyzji........
Choroba nie ma tu nic do rzeczy.
No bo na ten przykład takie kotlety  mielone. Wczoraj ponad 3 godziny je robiłam (same kotlety mielone) i do tej pory czuję, że je robiłam.
NIe to że się zatrułam ;-) ino wysiłek wielki mnie to kosztowało, więcej zmęczona po tych 3 godzinach w kuchni, niż po 3 dniach w pracy.
Ano właśnie kolejny przykład. Przecież ja nie muszę pracować, mogę w domku zostać, stękać, na pomoc czekać, niech by kto przyszedł, nich pomoc społeczna kasą sypnie.......

Nie!!!! to nie ja, JA siama, wszystko siama, póki mogem, bo jeszcze mogem.
Ino tylko JA CHCEM, mój  wybór moje konsekwencje!!!!!
No dobra dobra, za wiele nie mogę, ale siama się ubiorę, siama nakarmię, a reszta????? reszta nie jest na tyle istotna, aby się zabijać, za niewymieciony kurz z kątów, za nie wyprane firanki......
No to akurat też jest ogarniete, ale tu już nie ja, ino UN ;-)
Jedno dla drugiego, drugie dla pierwszego.........
Tak u ojców było, widać jest i u mnie.
Wiecie lekko nie jest, ale jest, takie nasze :-)
Ja nie w pełni zdrowa, on też nie w pełni, ale razem wóz, zwany życiem, w jedną stronę turlać się staramy.


Przeraża mnie to co się dzieje z ludźmi dookoła.
Ludzie aktywni w życiu społecznym powinni być tak gdzieś do 55 roku życia, botem to już demencja, otępienie starcze i inne alzheimery coraz wcześniej atakują (jak kto nie  wierzy, niech ku mnie napisze)

Konsekwencje "dobra zmiana" widzimy namacalnie, ot selekcja naturalna.

3000 % zmiany, podwyżki leku.
Co najczęściej widnieje w akcie zgonu ? no niewydolność krążeniowa-oddechowa, wszystko do tego zmierza ;-) eutanazja z przymusu, nie do udowodnienia.
Ale do rzeczy, z 3,20 zł na 91 zł, za opakowanie- cena ryczałtowa. Teraz mam na takie niespodzianki, ale chodzi o sam fakt !!!!!
Na kim najlepiej zarobić?? no odwiecznie, na chorych, bo oni za wiarę w polepszenie bytu, zapłacą.
Każdy oszołom w jakiś sposób jest geniuszem :P

  
No i odwieczne pytanie: co dalej???!!!!

Się pożyje, się zobaczy


Miłych, radosnych, w ciszy i spokoju przygotowań do nadchodzących świąt BN.


Asia

wtorek, 29 listopada 2016

Coś Wam powiem

 Wiecie co???



Wiem, że żyje.

Po prostu żyję !!!!!


Wiem, bo boli.................

że tak się wyrażę, abyście wiedzieli.....

QREWSKO boli,

Dobra spoko. Na to się nie umiera. Ale boli..................


Co na to lekarze???????

dali kroplówkę, wpisali receptę, chyba na tic-taci, bo jakoś tak samo działają, tylko że kolorowe nie są i jakieś bez smaku.
Dobra, dobra, morfiny jeszcze nie przepisali.........

W czwartek na jakiś rehab idę, się zobaczy co i jak, jak się dożyje.

Eeeeee, jak nie jak tak,


Idę czekać, ta do usranej, i tak zostanie (ból)

Buźka

niedziela, 6 listopada 2016

BUUU......

Buuu mi jest  i tak cały dzień......
Nie nie tak po prostu. 
My tak mamy, że w momencie kolejnych momentów (no tak, o końca ona nimfomanka tylko o jednym;-)kolejnych momentów, kolejnej niepowstrzymanej kaleczności, inni niech sobie mówi niepełnosprawności), zawsze jest BUUUU, potem to staje się codziennoscią-normalnością, więc spoko przejdzie mnie (tak myślę, za pół dnia, albo za pół litra.....;-)
No bo tak:
składam się, tylko nie wiem kiedy mięśnie w trybie przerywanym pracują, nie mówią, nie uprzedzają, sobie tylko systemem wiadomym.......
Wczoraj chciałam dojść do krzesła dwa kroki, a tu masz i bach........
I tak już od miesięcy nie myłam się jak byłam sama w domu, teraz już do łazienki z obstawą chadzam, kąpiel również w asyście musi być chyba, bo ceramikę zaliczyłam kilkakrotnie (dobrze, że jeśień/zima i siniaków widać nie będzie. ;-)


I przykro mi niezmiernie bo komuś chciałam pomóc i przypłaciłam to tylko wrzaskiem i darciem się,  że nie skończyłam do końca -  bo żem urwa jego blada mać nie dałam rady........
O sobie trza myśleć i o siebie trza dbać, a nie innym dobrze robić......
No mówię że dziś buuuuuuuuuuuuuu

Ps. oby tylko wątroba wytrzymała ;-) ech do jutra mi przejdzie, a jak nie to skasuje ......



niedziela, 23 października 2016

+ + +

Rzadko sprawdzam pocztę (tę drugą, tę co kiedyś używałam), a jeszcze rzadziej bloga starego.

Wpis nowy się pojawił.

Już wypłakałam, wyryczałam.......................................,
a gdzie tam buczę dalej.....................................................

Jedno co uderza i bije, życie toczy się dalej...........................
(to mnie od dziecka uderza, w pewną środę umiera moja ukochana babcia, w piątek jest pogrzeb, a ja w niedzielę do I komuni. Obraz jak wracam od ołtarza i widzę pięknie przystrojony kościół, dziewczynki w bieli, chłopcy elegancko, rodzice odświętnie i przy rzędzie ławek jedna osoba cała na czarno z opuchniętymi oczami, cała na twarzy czerwona od tego płaczu bezustannego płaczu - mama.............. - życie................)


Już Magdę nic nie boli, już biegać może ,  na szpilkach,  tak jak lubiła......

Tutaj Magda we wspomnieniach i poniżej też:

https://pl-pl.facebook.com/MagdaLyzwaLukawska/

https://www.youtube.com/watch?v=2EWMm_VnkRA

http://idziemy.pl/wiara/zawrocone-z-drogi/


Ps. tym bardziej będę zżerać życie i  z życia co tylko dam radę, bo wiadomo jak ono się skończy....................


WIECZNE ODPOCZYWANIE RACZ DAĆ JEJ PANIE...................................................................................

piątek, 14 października 2016

Po pysku, na ostro, kosa, żniwa

Zrobił,

              zrobił mi,   

                               dobrze.





Jak zwykle palcami, no dobra z pewną pomocą ;-)





No, dobrze mi jest.

Zresztą ostatnimi czasy, ostrowpysk se daję i dobrze mi tym bardziej jest.


Zakąszam konopnym i popijam z guaraną.

Czyli sielanka-szklanka, dziś już po kolacji.


Żniwa też mi sie szykują, jęczmień mi się zrobił, ocieplam (znaczy się masuję) oczko buteleczką.

Czyli jak widzicie "na zachodzie bez zmian"

Nie ma co więcej kminić.

U mnie grunt, żeby gorzej nie było.
Jest jak jest.
Na wózku zdrowsza jestem, no kiedyś na nogach i na rowerze, no a teraz na wypasie....




No ale ja to jedna na co najmniej 2 000 000,  ta która mawia, że z tym do trzech razy sztuka to ściema i ta co za każdym razem się lęka czy jej się uda.


Póki co cieszę się, że się wysrałam, a nie zasrałam.......................

No i ta co się straszliwie się lęka , że przyjdzie taki moment, że zostanie sama i ...........................................................................






czwartek, 6 października 2016

ech życie, życie - nie jest nudno

Dobry Wieczór
Dzień Dobry

W zależności gdzie i o jakiej porze doby  czytacie, o  ile czytacie...
Muszem sobie pogadać, wygadać, upuścić powietrza...., a że  wyszłam ostatnio do ludzi i nie mogę pogodzić świata realnego z wirtualnym, to klepię sobie w światłowód.
Nie wiem czy ktoś jest po drugiej stronie ekranu.

Trochę, no dobra więcej niż trochę jestem zła (czytaj: wqrwiona), a że nie mam komu się wygadać trafiło na Wac moi drodzy.
Upsssss, jaki przypał, nie musicie czytać ....:P

Życie nauczyło mnie ponoszenia konsekwencji mojego postępowania. Wiem, że za błędy (młodości) trzeba płacić, ale do jasnej cholery, nie będę tolerować sqrwysyństwa, obłudy i chamstwa, za to tę góralską muzykę znoszę całkiem nieźle ;-) (a pomyśleć, że w 2013 telo godzin pzetońcyłak (w butach na 3 cm obcasie) na góralskim weselu - tydzień przed i tydzień po - wątrobę do tej pory leczę ;-)
Na wojnę z molochem idę, nie dam się zastraszyć
Choćbym wiedziała, że polegnę, do końca będę z dumnie wypiętą piersią i wysoko podniesioną głową kroczyć, ale tanio skóry nie sprzedam.

Doszłam do wniosku po raz kolejny, że już jestem lekarzem, (przynajmniej trzech specjalizacji), pałnomocnikiem/adwokatem/radcą prawnym (również przynajmniej w trzech dziedzinach). 
Ja się po prostu minęłam z powołaniem.

Ps. ale jakowaś pomoc prawna by mi się  przydała - no dobra zrobię kolejną specjalizację ..........

niedziela, 2 października 2016

chcica

Chce mnie się i to od samego rana ;-)

Uważam w takim razie, iż nie powinno się marnować takich bodźców (niewykorzystane okazje mszczą się okrutnie w niewyobrażalny sposób, podwójnie;-)

Maużonek wybył na giełdę (tą niby samochodową)(nie chciał żebym szła, bo mówił, że ja wyjście miałam wczoraj, poszedł sam :P
Oddać muszę sprawiedliwości, że w chwili, gdym zadzwoniła w okolicach północy, żeby po mnie przybył, to zjawił się w możliwie najszybszym terminie ;-)

Zna swą ślubną dostatecznie, aby przypuszczać, że różnie mógły by się jej powroty skończyć ;-) ;-)
Tak to, grzecznie zostałam przytransportowana w pielesze domowe nasze.

A propos tych pieleszy chciałam głos zabrać. Aczkolwiek  nie będzie zbytnio odkrywczy, powtórzę znów.

Cieszę się, że mam to co mam, z tego co mam.
Dziękuję za to co przeżyłam.
Nie żałuję niczego w życiu.
Nie mam wrażenia, że czegoś nie zdążyłam zrobić, posmakować.
Teraz smakuje z rozkoszą, niemalże z uwielbieniem.

No co, co??
ŻYCIE, 
i im go więcej smakuje, tym go więcej pożeram, tym go więcej chce:-)
Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Tak, tak wiem, już to mowiłam, czy tam pisałam ;-)

Podsumowując: naprawdę jestem zadolona z mego życia.
Mam to co mam, żyłam/dokonywałam wyborów tak jak chciałam, jak mi się wówczas wydawało odpowiednich. 
Poniosłam/ponoszę konsekwencje tychże, ale to moje wybory moje konsekwencje.
Uważam w danej chwili, że w ogólnym rozrachunku wyszło mi to życie na "+"

No dobra, mogłabym mieć ładny dom (bez schodów;-), a nie mieszkanie w bloku na 3 piętrze bez windy, lepsze auto, więcej pieniędzy i takie tam......, no ale....., nie zmiałabym pewnie innych rzeczy.

Choroba?? zaczęła się objawiać, gdy miałam lat14.
 Dziękuję mym rodzicom i ówczesnym czasom, z ogólnodostępnym/powszechnym brakiem do diagnostyki medycznej. Rodzicom, że nie drążyli tematu podwójnego pozagałkowego zapalenia gałek ocznych.
Zapewne, znając siebie, gdybym usłyszła wtedy o stwardnieniu rozsianym, pewnikiem psycha me  nie podźwigneła by takiego obciążenia.

Nie wiem w jakim stanie i czy najważniejsze,
czy w ogóle bym mych lat pięknych dożyła.

Tak więc mam to co mam i dobrze mnie z tym.

A propos auta jeszcze.
Zmieniliśmy w ostatnim czasie auto, z pięknego szesnastoletniego S80, na jeszcze piękniejsze, funkcjonalniejsze trzynastoletnie Kangoo. 
Z pięcioosobowego, z pięcioma miejscami siedzącymi, na pięcioosobowe  z trzema miejscami siedziącymi, ale za to z miejscem na Foresta mego :-)

Tak jak to w życiu coś za coś.
Łatwiej mnie się wsiada i wysiada, ale chce mnie się RX'a.
No bo kto bogatemu (wenętrznie) marzyć zabroni ;-)

Odnośnie wyborów jeszcze, tych w życiu.
Niejednokrotnie od lat mawiam, że jestem za za antykoncepcją, eutanazją, aborcją (w określonych sytuacjach).
Wyobraźcie sobie mnie teraz w ciąży!!
Tak, tak moi drodzy, zdarza mnie się akt płciowy popełnić ;-)
No i co wtedy, córka by wychowywała swe rodzeństwo????  ..........
Dlategoż, też się antykoncepcjonuję ;-)
Natomiast nie wiem, absolutnie nie wiem, co by było gdyby ciąża takowa zaistniała, dlatego się antykoncepcjonuję.

W momencie stanu mego terminalnego, mam nadzieję, że będę miała jeszcze świadomość, aby  prosić o zaniechanie uporczywego leczenia.
Tak, tak moi drodzy, to też już przerabiałam (2012 ropnie w mózgu) wtedy mnie się udało i tak oto cały czas  jestem, znaczy się żyję, w nie najgorszy sposób i stanie  :-) 

Doszłam ostatnio, bardzo nie skromnie i butnie, bez pokory, że z tym do 3 razy sztuka, to w moim przypadku ściema......
Tym bardziej chcę  więcej tego życia żreć.

AAAAA i wiecie, że ja tym autem jeżdzę sama?? W sensie, że prowadzę samochód samodzielnie.
Do pracy jeżdzę, bo pracuję, choć nie musiałabym, ale chcę i mogę, i ktoś chciał mnie zatrudnić :-D

DZIĘKUJĘ 

 Automatyczna skrzynia biegów, niestety bez tempomatu aktywnego :-(
Volvikiem kciukiem perfekcyjnie sterowałam/operowałam/jeździłam.
Na takiego z tempomatem nie było mnie stać.

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :P

Nie mam co narzekać jeszcze daję radę, wiele rzeczy daję radę.
Oby tylko gorzej nie było, a że niestety jest, to i  tak dobrze, że jest jak jest.

Dwa lata temu po 70 km dziennie na rowerze pojechać dałam rady, w zeszłym rou po górach z Jerzym spacerowaliśmy (1600 m n.p.m), teraz  cieszę się, że do toalety  dam radę samodzielnie i że sama mogę się nakarmić, ubrać, no i że do tej toalety zdążam (nie zawsze, ale czasem mnie się udaje ta sztuka;-) 
Ot takie przyziemne szczęścia:-)

Jedno wiem, czego chcę podróżować, podróżować, zwiedzać, zwiedzać, świat oglądać.
Dlatego w założeniach i perspektywach  jest Tornado, Aviathor, Neon - w sensie wózek inw. aktywny, taki abym mogła autostopem przemierzać góry i doliny.
Absolutnie nie musi być nowy ale absolutnie winien się skladać, aby do przestrzeni samochodowej się pomieścić.


No i znowóż takie  tam wyszło, takie życiowe.

Tak się również zastanawiam, czy w ogóle ktoś to czyta i kto to czyta, czy ja sobie tak piszę bo piszę....;-)

Bajo Baj

Miłego




SS

Wróciłam !!!!!!

Cała, zdrowa.

Przeżyłam fantastyczne przeniesienie w ponad dwudziestoletnim tunelu czaso przestrzennym.

Nikt nie zwracał uwagi na czym siedze, czym jeżdze i jaką kaleką jestem (choć spinka nastąpiła) i nie było widać.

DZIĘKUJĘ WAM :-D

SalezjanStajl ;-)




sobota, 1 października 2016

Bang Bang

Siemaneczko

Trochu mnie tu nie było, to prawda, ale jak mnie tu nie było to nyłam i tam, i tu, i ówdzie też bywałam ;

Generalnie pięknie jest, no a jak ma być.

Jeszcze tak źle nie było, żeby gorzej nie miało być ;-)

Taka tam u mnie szarzyzna życia, jak zwykle :-D

Kocham i kochana żem też jest, a reszta to samo życie .....

No i żem od jakiegoś czasu  ;-) niezależna i  freedom ;-) to przy sobocie, po robocie, jako, że cały tydzień haru, haru, to w sobotę hyc do baru ;-) no, a  kto kalece zabroni ;-)

Ludziów 20 roków, żem nie widziała, to trza to o bufet oprzeć ;-)


No to na tyle dziś :-) :-) ;-)

Pa

Ps. Nie potrafiem na poważnie, jak się to komu nie podoba, niech nie czyta :P i niech pisze do mnie na Berdyczów




piątek, 9 września 2016

takie tam

Cześć, helołeczka

Zamierzam w kilku żołnierskich słowach, wyjdzie jak ma wyjść.

Nie może być u mnie spokojnie, bez adrenaliny, stresu, defilad wojskowych czy też sraczki ;-)

Ostatnio nawet sobie pomyślałam, że mój organizm, nie umie inaczej i los co rusz mi zsyła to wszystko, abym nie umarła ;-) :P

Zwał, jak zwał - zawsze mogę się położyć i poczekać, aż mnie przysypią.
Tylko, że to tak za nudno - nie umiem, nie potrafię.
Poczekam jak będę im/mu (losowi) się przesypywać w pudełku, na kredensie, przy telewizorze.
Prędzej mnie jednak sami rozsypią .....;-)

Jak zwykle, na klatę wszystko, a cienie przeszłości, niech sobie pełzają i pełzają, i pełzają. Nie lękam się ich, a konsekwencje młodości,płochości trza ..... połknąć, jak żabę.....

Póki co raczej na poziomie gówna się utrzymuję, jak nartnik na wodzie..........

Ciekawe, czy mi się i tym razem uda .....

Ponoć prawdziwym zwycięzcą jest ten, który pomimo, że wie, że przegra, walczy dalej. (to chyba z "zabić drozda")
Ja tam zawsze będę sprawdzać ;-)

aaaaaaaa
Jedna sprawa co wisi od kilku/kilkunastu dni. NIe miałam czasu wcześniej, bo żyłam życiem :-)

Dziękuję ogromnie na meile i inne wiadomości, szczególnie te anonimowe, bez podpisu, tchórzliwe ???

Myślcie sobie co chcecie, że jednak niezbyt poważnie to życie traktuje, że nie mam szacunku do choroby ( bu a ha ha), no bo nie mam do czegoś co mnie w gównie, kale,  moczu dosłownie tapla.
Tak moi drodzy, sztywnieję od środka, od stóp w górę, ze wszystkimi tego konsekwencjami,  no i że się nie boję??? 
Najpierw klatka piersiowa, płuca, tchawica, przełyk, a potem język jest po drodze............
Boję, że przyjdzie taki czas,że zostanę sama, nie będzie koło mnie nikogo bliskiego ( już mi się me oczęta przecudne pocą;-) w swej niemocy i że przyjdzie taki czas, że mnie się nie będzie chciało, nie będę mieć na to sił by  żyć (jak mamie mej :-(

Póki co mi się to w głowie, .upie nie mieści.
Ropnie pokonałam, przeżyłam i wszystko inne, 3 m-ce ponad w szpitalu ciurkiem leżałam, po 2 tyźniach własne dziecię matki nie poznało, z płaczem za plecy Jurkowe się chowało, to teraz nie polegnę, nie mogę, co oni beze mnie poczną? No i obiecałam, że zatańczę na   jej weselu (przynajmniej tak jak u Jacka i Iwony)i pomogę jej dziecko wychowywać...........

Jakiś cel musiał być, że Pietrek powiedział mi spod drzwi :a won mnie Ty tu stąd......


No to teraz ja won, odkręcać to wszystko........


Baj



czwartek, 1 września 2016

rajpetki

CZEŚĆ

Po pierwsze primo: nie uschła (rączuchna)

Po drugie primo: zdjęli szwy (jak już świeżo narośniętą skórkę rozcięli) - zarosły. Żeby teraz nikt nie dziwił się, jak o się mawiam, żem suka z charakterem. Jak na psie się zgoiło. Doktor też zadziwon była ;-)

Po kolejne primo: mega chcicę mam. Na chochelki/ zimne nóżki. Na stare lata nauczyłam się z octem jeść. 
Galareta i seta z octem :-D

Generalnie życie piękne jest :-D

Antybiotyku już od poniedziałku nie bierę, dupnie jest, ale jest szansa na lepiej. Tak se przynajmniej myślem. Póki co urwy jedne, dziwki knocone, w ogóle nie chcą mnie słuchać (no że kończyny seksowne me dolne, górne też jak  chcą  się zachowują.
Taki lajf........

No i co z tego wszystkiego??? Pięknie jest........

Pogoda superior.
Może gdzieś by na weekendziorek skoczyć????

Pomyślim. Oddalam się planować psoty  i inne takie ;-)

Chyba, że coś mi polecacie????

JB


piątek, 26 sierpnia 2016

Śliwki,monotonia,kosa......

Powitać, powitać szanowne grono.

Pragnę z Wami się podzielić, że od pewnego czasu (od tygodnia),wdarła się w moje życia, pewnego rodzaju MONOTONIA!!!!
Samo już słowo, jest nad wyraz okropne, a to co on (ten stan) za sobą niesie,jest wprost wstrętne.

No bo jak można w ciągu tygodnia, co drugi dzień, kalać się  tym samym ciastem.
No znaczy się,że co drugi dzień popełniam to samo ciasto,a im się jeszcze nie znudziło.
Zgroza po prostu. Śliwki zaczną mi się po nocach śnić.

Nie przeczę, że w tej postaci, też są niczego sobie, ale niewątpliwie wg. receptury pradawnej z Łącka, bardziej do mnie przemawiają ;-) 

Byłam wczoraj u doktora z paluszkami. Szwy z jednego zostały mi usunięte. Z paluszka drugiego1 września odetną :-)
Nie ma się co dziwić,wszak jak na zołzę o zołzowatości swej ogromnej, jak na dość suczy charakterek, goi się jak na psie. 
Jak by ktoś miał do tej pory wątpliwości, to ma teraz na to namacalny dowód - nawet przez skórę ;-)
Tiaaaaa, słuchaj jej, będziesz pił, a nie łykał ;-) ;-) ;-)
Przecież wszyscy wiedzą, że milszej, uprzejmiejszej  istoty ciężko znaleźć.

No generalnie cackać w życiu ze sobą nie lubię. Szkoda czasu na pierdy.
Trza być  twardym, nie mientkim przecież. Heya i byka za rogi :-)
Co mnie nie zabije, to niech sssss... ucieka, póki ma jeszcze czas..........

No a to że u mnie co w sercu,to na widelcu. Wolę (walę?;- ) prosto w oczy, niż pod żebro. 

Ale żeby nie było, aż tak słodko, to powiem Wam,że już ponad tydzień 2xdziennie, zażywam antybiotyk (no żeby mnię cała łapka nie uschła;-)
No i to moi drodzy mnię dobija totalnie, żeby nie powiedzieć, że z nóg ścina dosłownie :-( (jak to dobrze, że mam corvetkę/foresta/wózek) słabość, po prostu Panie i Panowie- słabość, no i jeszcze ta monotonia......

Noż normalnie ze stołu wszystko znika...........( tylko, że u mnie to nie reklama...)


Spoko,spoko,jeszcze 5 tabletek i już po kilku tygodniach wrócem do formy (chyba). Oby tylko gorzej nie było.


Pogoda cudna, trza by było wysłużone kości, przewietrzyć, naświetlić .- idem się rychtować.... rura i poszła......





czwartek, 18 sierpnia 2016

Sznurek

Helołeczka :-D

Spodziewałam się, że znów będzie nieprzespana noc ;-)
ale jednak jak to w życiu (ono układa się według swoich/ichnich zamierzeń), tak więc jestem nader wyspana :-D :-D :-D

No, a że nic się nie dzieje, bez przyczyny, bo wszystko widać ma swój jakiś cel: 
mam trochę więcej czasu na przemyślenia.
Już w szkole średniej (wiem, wiem powtarzam się, co jest niezaprzeczalnym objawem mej starości :-) mówiono mi: "nie ważne kto z kim śpi, ważne, aby dzieci były zdrowe", a tatunio z mamunią tłumaczyli, że paluszków, między cudze drzwi się nie pcha, Z drugiej zaś strony, trzeba szybko aby nikt nie widział.
To dołączcie do tego moją wyrywność i wciąż do przodu (tak szybko jak się da, bo mogę nie zdążyć ;-) No i mamy efekt.
:-) :-D
Oj tam, oj tam, goi się jak na psie (suce? ;-)
Perfekcyjnie założone szwy (ponoć 2 metry nici poszło na moje 2 piękne paluszki :-D

Bo pierdolnięcie musi być, albo jak kto woli: będą  cycki będzie pompa.
No to już wiecie, że to poważna sprawa jest.
Ale spoko, luzik jest. 
Ja żyję (wciąż od niego chcę więcej, tym bardziej  chcę więcej)
Skoro mi palców nie uebao.
Wielkie mi aj waj, bez palca  (czy też nogi da się żyć) nie przesadzajcie.
AAA no bo pewnie się zastanawiacie jak piszę.
Jak zawsze, czema palcyma. Zminiła się zdeczka konfiguracya ułożenia tychże.
Jak się nie da, jak się da, kto jak nie ja 

Bo cieszem się, ża ja, a nie kto inny, bo ja sobię radę dam, i dobrze mię z tym :-)

Pamiętajcie, nie zabijajcie dziecka w sobie,
 to jest najpiękniejsze co posiadamy.

Ale filozofolicznie mnię wyszło, nie?????

Buziaki
Bajo

Ps. idę opatrunek zmienić








środa, 10 sierpnia 2016

I.N.N.A

No bo tak:
czasem jak udaję mniej  rozgarniętą niż jestem - dobra stop, wróć - tak mnie się tylko wydaje, że udaje. No i w sumie w tym miejscu kończę ;-) :P 
Bo wydaje mi się, że tak łatwiej ;-)




To jak w tym dowcipie: Pan zdał, a Pani się tylko zdawało, EEEEE no nie znacie tego?????

Ostatni egzamin poprawkowy miało do zdania dwoje studentow, On i Ona. Profesor u którego zdawali egzamin chciał ich poprostu spławić, zadał więc im bardzo proste pytanie:
- Z jakiej tkanki jest zbudowany członek męski?
Ale aby się dobrze zastanowili dał mi 15 minut czasu, na odpowiedź. Po upływie tego czasu pyta się:
- Więc jak ? Co mi pani powie?
Studentka mowi:
- Sędze że z tkanki kostnej.
Profesor:
- A pan co mi powie?
Student:
- Ja sądze że z tkanki mięśniowej.
Profesor:
- Hm, no tak pan zdał, a pani się tylko zdawało!


Czasem mi żal, że nie śmieszą mnie dowcipy, z których się śmieją inni ( dobra może już je znam).
Smutno mi, popadam w doły, że nie wiem tego co inni po 5 latach studiów i kilku latach praktyki - o to, to mnie wqrza trochę, no że ja czegoś nie wiem.
No bo przecież ja  najmondrzejsza  ;-) po psie sołtysa (on tak za autami ciekał, że go jeden przejechał..;-)

Trochę mi żal, tych straconych na egzystencji życiowej lat, no ale nic to: PRZECIE JA ŻYJE.

Tak mnie naszło.

Sorka niewyspana ciut jestem.........
Nic się nie dzieje, bez przyczyny.
Każdy ma swojego anioła stróża.
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Pośladki ściśnięte, zęby zaciśnięte, pierś wypięta

bajo

Idespać, a o 2 wstać mam......


czwartek, 4 sierpnia 2016

It's alive.......

To postępuje........ swoim życiem istnieje........

 Takie życie taki lajf.

Ciasta nie dałam już rady zrobić.
Zrobię im kompot wiśniowy, a niech mają ;-)
Ale siedzieć daję radę i wiele innych rzeczy jednak też daję radę.
Na pagony jeszcze też dam radę, ale gówna w rurze utrzymać już (od dawna) nie daję rady.....
Dobrze jest nie trza psuć.
Zdrowsza się czuje na wózku niż niby w pozycji pionowej girunie przestawiając. 

Byliśma na  rynku, paprykę zooczyłam - o widzisz - to nasz obiad - leczo znaczy się.
Ogórki dokupił i  na grilla sztukę.
Pokroił, umył, wytrybował, ino ja tylko doprawiłam i  nastąpił szlus wszystkiego aktywnego dzisiaj.

Ni no, nie tragizujcie.
Wózek mam - wolność, niezależność, kolejne dane  życie mi posiadam (ale tornada jeszcze chcem ;-)
Nie zmarnuję wszystkiego tego przecie.
Żyć mi się chce ! ! ! ! !

No to wpieprzam je, ile tylko daję radę i wciąż jeszcze chcę, wciąż mało mi...........

No tak bez zmian u mnie, kochają mnie, kocham i ja, szczęśliwa żem, głodno życia mi.............
Grzeszyłabym jak bym (a można jeszcze bardziej ;-) jak bym słowem narzekającym gębunie mą skalała.......




Ps. wczoraj taki to komplement mi szczelono: chora jesteś, ale spoko masz,, Jurek chory ale, w sumie, spoko jest.
No to gicior jest - jakoś tak to szło :-D :-D

piątek, 15 lipca 2016

Słonecznik

Cześć to ja, znowu ja :-)
(ale  żeście zdziwieni, nieprawdaż?????)
(no, że ja, na własnym blogu ku Wam piszem.  Jest tylko jedna ewentualność, że tu napisze ktoś inny. Jak mnie już nie będzie, to poda ona Wam numer konta, na który równowartość za te wiązanki na jodle i świerku możecie przelać. Ja nie chcę żadnych kwiatów na pogrzebie, wyrzucony to piniądz i tak zgniją, ale wypić flaszkę nad grobem mym to już co innego ......;-)
Ale nie o tym miało być, ja zwykle ......
No bo tak. Jestem, jak zwykle :-)
Jak zazwyczaj szczęśliwa, zadowolona,  radosna, kochana, kochająca......
Ludzie się dziwią, czemu taka radosna i uśmiechnięta (może dlatego, że żyję wciąż?? a może ona pier...ęta jakaś ;-) nie mój problem, niech se myślą, co chcą.
 Mnie dobrze jest :-D

Dzisiaj to było tak. Pojechalim na zakupy. Nie corvetką, ino furą naszą (tą zabytkową prawie;-). Kupilim, wrócilim. Dałam mojej żmijce kochanej (no na własnej piersi ją chowałam, wolała z lewego cyca-tego od serca :-), daje jej słonecznik, (który bardzo lubi) i gadam, że specjalnie dla niej nabyłam, a to z krwi mej na mych sokach życiodajnych żywione rzecze mi   - "a co zatrute?"
Kochane me  nie ? :-D 


Ostatnio też wdałam się w dysputę, jak to komu jest źle i niedobrze i jak to przechlapane w życiu mają.
Się zaczęło, jak powiedziałam, że wszyscy to jacyś niewdzięcznicy życiowy, bo tylko narzekają, a przecież można być szczęśliwym - wystarczy tylko chcieć. No być szczęśliwym.
No i się zaczęło.
Hektolitry pomyj, hejtów, wyzwisk, na mą biedną i tak już umęczoną głowę się wylało.

Ech tam  co mnie to tam.

Co mnie przy życiu trzyma i  to tak w dobrym stanie (no powiedzmy ;-) (same profesóry i inne mądre głowy nie wiedzą), to i ja się nie zastanawiam, tylko żrem to życie ile tylko w paszcze dam radę wpakować (w cycki mi idzie, więc luz ;-)

Serio teraz będzie.
Co mi siły daje na co dzień i od święta ??
Co mnie trzyma na powierzchni?? 

M I Ł O Ś Ć 

Do córki, do męża, do najbliższych mych.

To nie ja jestem pępkiem świata. To ja muszę dbać o nich (albo nieletni, albo schorowani). Bo jedni z moich jeszcze nie pracować mogą, a inni już nie mogą (pracować;-)

No i kto jak nie ja.

Ja choruję. Ja sram i szczam pod siebie i tak kilkanaście/dziesiąt innych objawów chorób manifestuję (choć sprytnie to wszystko maskuję). Ja o nich dbam.
 Bo ich kocham. Czystą, bezwarunkową miłością i oddaniem mym.

Tak, cieszę się że mogę i chcę, jeszcze do pracy iść .
Zarobić hajs, żeby nam było lżej.
Raduje wielce mnie to.
Myślę wciąż, żeby było nam lepiej i mnie (tak przy okazji) też.
Coraz większy pazur na życie mam.
Życie, nie egzystencję - żeby było jasne.
Wszystko zależy od nas.
Pomijam tu kwestie, że fizycznie de facto jestem kaleką, niepełnosprawną, inwalidą, istotą ułomną.
 Umysłowo, daję radę ;-) :-)
Bo mam szczęście, że takich koło siebie mam????

Oni mają szczęście, że mają mnie !!!

Ot, brawo JA.

ŻYJCIE MOI MILI, po prostu (albo aż) ŻYJCIE !!!!!




sobota, 2 lipca 2016

cy cóś

Jak tam misiątka ???

U mnie fajniutko, żeby nie rzec bosko.
W sensie aury na zewnętrzu.
Wiem, że żyję.
Krew w żyłach bystrzej wrze :-)
Na rozżedzaczach zaoszczędzę ciut, no i wątroba odpocznie ;-)
 Leniwie dzisiejszy dzień pędzę.
Bo to tak jest, że jak w każdej chwili mogę gdzieś wypełznąć na mej corvetce, to nie ma parcia, że chcę, że muszę ( o nie, nie moi drodzy, ja nic nie muszę, jeśli już to chcę) i taki błogostan mnie naszedł :-D
Pierworodne wybyło w swój świat.
Jej też optymalnie komfortowo jest, bo przestała narzekać, że jej zimno ;-)
A czy my z maużonkiem gdziesik się ruszymy, tego nie znaju ja, wszak godzina młoda.
Gdzie by to tak zaraz po śniadaniu się rwać :-D ;-)

Dyskomfortem mnie napawa myśl jedna, o tym jak temperatury spadną o te 10-15 st. celsjusza. :-(
Nic to cieszmy się z tego co nam życie pod morduchnę podkłada

Nie no, gdzieś z pewnością się dziś wybierzemy, jakaś kawka cy cóś ;-)

No że ja tak tylko o jednym?? no ja cały czas, przecie ile razy mam Wam mówić, że świat opiera się na na dupie, a ta nie piniądzach zalega

Za pieniądze świat się podli, za pieniądze ksiądz się modli - taki lajf :-) ;-)

Miłego 
Bajo Baj



niedziela, 26 czerwca 2016

Hej, hej, hej ....

Hej, hej, hej  :-D

To  że żyję , to już wiecie, albo i jeszcze. No albo, że wiecie, albo że jeszcze - wybór należy do Was ;-)
No i że u mnie  taki zapitol, że załadować nie ma kiedy - to też wiecie, bynajmniej powinniście, skoro mnie kojarzycie :-)
No że u mnie to albo sraczka (a to nader często mnie się zdarza ;-) albo i przemarsz wojsk - to niejako u mnie normalne i też pewnie tę wiedzę przyswoić powinniście.

Ogólnie spoko, dzieje się, jak na poniższych obrazkach.


Mnię się lata me młodzieńcze przypomniały, tak jak wtedy mam oparzoną od rury łydkę ;-) no nic to do wesela się zgoić musi.

Ćwierć finał jest nasz, a ja taka zmęczona dziś jestem.


sorrencja tak było kilka lat temu :-P 


No przecież sama nie poszłam :-P



















No ale w sumie monotematycznie  trochę, no a te qrwy, dziwki, ebane jedne wcale mnie słuchać nie chcą, wyrabiam się w czołganiu ;-)

PaPaJa


Ps. w czwartek najbliższy to dopiero emocje będą.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

ANGELS

Cześć

Kiedyś zawsze i wciąż na okrągło powtarzałam
NIGDY NIE MÓWIĘ NIGDY I NIGDY NIE MÓWIĘ NA ZAWSZE.
Potem jakoś mi przeszło.
No wiecie takie jakieś rozsiane historie, oblepione ropą zasklepioną w mózgoczaszce, a stamtąd wszak nie ma ujścia i kilka innych tego typu epizodów w tym epileptycznych, coś o głębokich, czy też głęboko w żyłach ukrytych zakrzepach.
Ogólnie rzecz ujmując  takie tam sratatata.
Taaaaa.
Łatwo się pisze, gorzej to w życiu wygląda, gdy mięśnie odmawiają współpracy.
Mhhhmmmm.
Wystarczy tylko chcieć mówią.
Tiaaaaaaaaaa
Zwieracze też mięśnie.

Co mam Wam powiedzieć, że przesrane, przefikane. 

A jednak nie warto rezygnować z tego, co życie Wam/nam na talerzu pod noc podaje.

Wiem, wiem, nie każden jest w stanie schylić się i podnieść.

Nie rezygnujcie z marzeń, choćbyście w zapełnionym pampersie siedzieli.

Jaka tragedia będzie jak mięsień języka przestanie mnie słuchać.

Jeśli już przy pampersach jesteśmy, to co to se kupiłam i używam  :P

No i co????
 Na tym świat się nie kończy.

Tak samo wózek.
Dał mi wolność, niezależność.
Wróciłam na łono zawodowe społeczeństwa po latach wykluczenia, egzystencji poza jego nawiasem.



Żrem to życie ile tylko jestem w stanie przełknąć.

Żyje chwilą, tu i teraz. 

Kocham, kochana jestem.

Nie ja jedna choruję, nie ja jedna mam problemy.

Wszystko jest po coś.

Nic nie dzieje się przypadkiem.

Nie ma przypadków.

Czy czegoś w życiu żałuję.

NIE

Mogę jedynie żałować tego, czego nie zrobię (oby nie było takiego czegoś ;-)


Jetem po prostu szczęśliwa

Tak ja.
Ta na wózku, choć jeszcze czasem udaję, chodzę (ułuda chodzenia)

ale uj tam, szczęśliwa jestem


Dobra tam. 
Ide pierworodnemu dziecięciu omleta robić

CIAO



Ps. 
Jak można komuś podziękować za życie, za wolność, za niezależność, za szczęście.......????
Jak uściskać anioła?????
Jak można się Mu ze szczęścia się wypłakać, tak raz, a dobrze, spotykając Go co jakiś czas???


KOCHAM MOJEGO ANGELA - MOJE ANIOŁY


czwartek, 26 maja 2016

APUD - APUD - APUD.

Cześć

      Czas z serii jak nie urok, to sraczka, albo przemarsz wojsk - qrwa cała defilada na Placu Czerwonym, czy Tiananmen razem wzięte chyba;-)

      Co nie zabije to wzmocni - to już raczej stan permanentny

     Wszystko co najważniejsze - OKI (żyję, inni też, policja już poszła,  zeznania spisała. Straty materialne są, funduszy brak - to też taka stała constans u  mnie, zawsze coś sie dziać musi ;-)
     Zdrówko i tak na włosku się telepie - to widocznie kwestia przyzwyczajenia ;-)

Generalnie wszystko na klatę - dlatego cycki nie maleją pewnie, pomimo, 
że chudnę ;-)


No to bajo.
Bez odbioru :P

Ps. ale permanentny makijaż  się trzyma  - fachura dziergała :-)

Ps2. I znowu nieprzespana noc (a bo to jedna ;-), I znowu zwariowane dni.......

czwartek, 12 maja 2016

Lancertilia

Helołeczka, piąteczka 
Wszystkim Wam
:-D

Jestem moi mili, oj jestem.
Wiem, wiem, że się martwiliście, bo mi o tym pisaliście , mówiliście........

No to Wam mówię (oj no piszę) to tak samo jak z chodzeniem, przy pomocy wózka. 
Bo się przecie nie jeździ, ino się chodzi...........

A u mnie???? co tam u mnie????
Toż samo od lat kilku :-D

Żyję, kocham, kochana żem, szczęśliwa, spelniona, itd., etc., itp., itede.............

Oddycham pełną życia piersią. Inni  rzeczą, że źrem życie, a ja po prostu zgarniam, zagarniam ile tylko radę dam udźwignąć :-D

A wiecie cooooo????!!!!!
Byłam, byłam, byłam dziś u tego, co mi dobrze robi. Byłam u niego z maużonkiem mym. Obu nam dobrze palcyma dobrze zrobił. Ten nasz fryzmaestro :-)
Lepiej nie mógł podkreślić, mego języczka nieposkromionego, dla co poniektórych niewyparzonego.

Oj tam , jak zwał, tak zwał.......
Wiecie o co chodzi........

No i co tam jeszcze u mnie???
No taki zapitol, że jak zwykle nie ma czasu załadować....... (yuppi ya)
Kiedyś ktoś o mnie powiedział, że powalona jestem. Może i miał rację...
Bo nie stękam, nie jęczę (no dobra,zaraz, chwila, prostuję - jęczę czasem :-)  to czasem lubiem ;-) coś tam było o warczeniu, jęczeniu we dnie, w nocy -jakoś tak 😉😉😉😉 ;-) ;-)
A już tak poważnie się zapowiadało i jak zwykle o jednym ;-)
(Świat opiera się na dupie, a ta na pieniędzach leży ;-)

No to o czym ja???

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Do pracy poszłam.
Ano tak normalnie.
CV, list i takie tam, i  robię.
Nie byłabym sobą jak bym nie wzięła z tacy tego co mi życie pod nos podetkało...........
Nie wiem tylko jak się czuje ktoś, kto daje drugiemu wolność, szczęście, po prostu życie. 
Za to wiem jak się czuje ten ktoś, kto dostał od innego wolność, szczęście, po prostu życie........
(Dwa x dziennie buczę ze szczenscia, w drodze do i w drodze z....


Kocham wyzwania, uwielbiam jak coś się dzieje, jak się kręci.
Roboty (upsssss, przepraszam, sorreczki wielkie) pracy dużo do ogarnięcia. Pracy, pracy, bo robota to głupota, a życie to picie. 
No to najlepszego wszystkim. Za pomyślność wszystkim <toast>
No i co tu dalej pisać? Już wszystko wiecie.
Wózek, wózek. forest, corvetta, dał mi wolność, niezależność.
Po latach wykluczenia sołecznego, zostałam

przywrócona na zawodowe łono społeczeństwa.
Wiatr we włosach i jechane :-) ;-)

Żegnać Was muszę moi najmilsi, bo rano wstać się zobowiązałam
 :-)

Bajo, Bajo, Baj, Baj

No i pamiętajcie  



czwartek, 7 kwietnia 2016

Uparcie i skrycie, och życie kocham cię, kocham cię, kocham cię nad życie........

Leniwie, szczęśliwie płynie czas.
Spokojnie (jak na wojnie ;-)
Wiosna w koło. Słońce cudnie świeci, niemal słychać jak wszystko kwitnie.......
W mojej głowie (naiwnej??szalonej??) zrodził się jakiś czas temu pomyślunek. Od momentu kiedy mam swoja corvette,


kiedym się stałam zmotoryzowaną istotą, lęgnie mi się między zwojami w mózgoczaszczce, podszeptuje, kusi myśl, że skoro już mnie tak codzienność nie męczy i że mogę więcej, to że może by pójść do pracy (choć na pół etatu)
No i zaczęłam ogłoszenia przeglądać i tak se przeglądam, planuję, marzę..... 
A nóż, widelec się znajdzie :-) persona szlachetna, będąca wpierw człowiekiem, a potem szefem..........

No i tak leniwie, szczęśliwie życie mi płynie, jak to u mnie (jak nie urok, to sraczka, albo przemarsz wojsk........)

Pamiętajcie moi drodzy, jeśli się nie rozliczyliście jeszcze z podatku, znaczy się pita żeście jeszcze nie oddali do US.
Jeśli nie macie komu, jeśli jeszcze nie zdecydowaliście komu przekazać swój 1%, możecie wspomóc moją osobę:
Gdyby zaś możliwości i ochota Wasze pozwalały na przekazanie darowizny na moją przecudną osobę, to proszę pamiętajcie o mnie:

Nazwa OPP –Dolnośląska Fundacja Rozwoju Zdrowia
45 1240 1994 1111 0000 2495 6839   tytułem: YOANA





Życie przewrotne jest, niezbadane ścieżki losu, nieprzewidywalne chwile. 

Niemalże rok temu  schronisko na Murowańcu zdobyłam:






















Bywało też i tak......


Przeżyłam, wyżyłam, ropnie pokonałam http://www.blox.pl/blog/editEntry/joanab/8356801
(3 m-ce w szpitalu rezydowałam, życie doceniłam, cieszyć się nim nauczyłam.



Jestem po  prostu szczęśliwa
Ot kochana, kochająca.......