środa, 29 kwietnia 2015

Stalag

Moi drodzy, gdzieżesz to ja byłam jak mnie nie było? :-)
No, a to tu, 



a to tam

albo też i owam



Tak to mnie ostatnio upływały dnie, a i noce też ;-)

No, a to tu, to tam i tam owam ;-)

Przecież wiecie, ja to w domu na tyłku nie usiedzę. Tym bardziej, że jeden gdzieś tam, a  druga  siam ;-)
Nie wspominając już o imieninach, nie mogło mnie przecież zabraknąć na imprezie :-)
W ogólności i szczegółowości, się działo.
Po raz kolejny ogromne, wielkie ukłony w podzięce tym dzięki, ogół i szczegół, mógł się odbyć :-)
Wiecie takie anioły. 
Nic się nie dzieje bez przyczyny, wszystko ma swój sens. Jest jedna tylko kwestia, co to moją jest zasadą:
bierz z życia ile tylko możesz. Niewykorzystane okazje mszczą się podwójnie.

Nie powiem, fizycznie wymagało to ode mnie jakiegoś tam wysiłku ;-) dlatego też w kolejnych dniach grzecznie i spokojnie, z nóżkami mymi w górze, ślicznymi, przesiedziałam na kanapie.
Ale, ciężko mi siedzieć bezczynnie (wszak robienie nic jest bardzo męczące ;-) naszło mnie na porządkowanie/segregowanie rodzinnych skarbów. Jest tego kilka pudeł, sięgają początku XIX w.
Miałam więc co czynić przez kolejne noce. Zaiste, dziwne bardzo to uczucie, gdy znajduje się akt zgonu członków rodziny,  wydanych kilkadziesiąt lat przed własnym urodzeniem.
Szczególnie mnie wciągnęła kariera wojskowa mego dziadka i jego tłuczka wojenna.
Te listy pisane do żony (mojej babci) i do rodziców. Jak pięknie można pisać o bólu tęsknoty za bliskimi, opisywać obozowe życie, żeby cenzor korespondencji nie cofnął. Mówić o tym co w okupowanej Łodzi, jak rośnie syn, aby pomimo okropieństw prowadzić codzienne życie.
Ciężko było mi czytać to kaligraficzne wręcz i małe pismo (żeby jak najwięcej wieści zmieścić na przydzielonej kartce..... 
bo ryczałam, nie dało się inaczej.
Jak posegreguje chronologicznie i zeskanuje to wszystko, aby zostało dla przyszłych pokoleń.
Wczoraj/dzisiaj w nocy nie dawało mi spokoju, że nie mogłam znaleźć dokładnych danych ostatniego z obozów, w którym dziadek przebywał. W google wpisałam, otworzyłam i zamarłam, bo taki list, który wtedy dziadek wysyłał, w pudłach znalazłam.








Po czym dziś rano się dowiedziałam, jaka jest świadomość znaczenia liter SS, wśród młodych ludzi.
Zamarłam po raz kolejny
............................................................................................................Nie ma nawet co komentować.
Cudem dziadek wrócił, tak naprawdę tych cudów było kilka, ale wrócił.
Drugi nie wrócił, nie znałam.
A oni nie wiedzą??????!!!!!!!
  • Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości                - Józef Piłsudski
  • Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium      - Józef Piłsudski
  • Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy                                                                    - Józef Piłsudski
  • Naród, który nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek                                                                                          - Jan Paweł II
......................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

Bez odbioru

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

żyj szybko, kochaj mocno......

Witam serdecznie drodzy państwo :-)

Jak zwykle długo mnie nie było, znaczy się tutaj, mnie nie było. Ponieważ w tym czasie, kiedy mnie ttaj nie było, bywałam, a to tu albo tam. Robiłam w tym czasie, kiedy nie było mnie tu, a bywałam to tu albo tam;-) przeróżne rzeczy.
Był na przykład  taki weekend, który w całości od czwartku do niedzieli (w Łodzi weekendy zaczynają się w czwartki ;-) w całości nam upłynął na rżnięciu. Tym samym moi drodzy jak pojedziemy na włości nasze, nie zmarzniemy, bo mamy odłożone i ładnie poukładane drewno na opał :-). 
Rodzice zwykli mawiać, na daleko wysuniętej placówce na wschód. Tak więc (nie zaczyna się zdania od więc ;-) Jest czym palić (w kozie;-) i co do pieca dokładać. Aczkolwiek ja z tym raczej problemów nie mam ;-) co by do pieca dokładać ;-) Kto zna ten wie ;-) sroce spod ogona nie wypadłam ;-)
Ostatnio na przykład walczę z odpowiednim napięciem nici górnej oraz dolnej. Wczorajsza walka skończyła się rozebraniem maszyny szyjącej i złożeniem jej z powrotem w całość. Oczywiście nie ja rozbierałam (wolę jak to robi maużenek mój osobisty ;-) nie tylko te maszynę, on ma zdecydowanie bardziej do tego przystosowane palce ;-) No i jak już została naoliwiona i złożona to poszła jak burza. Co poniektórzy będą mięli problem, jak będą chcieli wypruć, to co szyłam, ale to już nie mój problem będzie :-)
Co najważniejsze nie przyszyłam sobie paluszków-opuszków, znaczy się jeszcze, jak to onegdaj bywało.
Po drodze też święta przecież były, rodzinne, wesołe, spokojne, cudowne.
Tak to mi życie upływa jak w bajce.
Z mojej perspektywy mam wytaśtane na wszystko i wszystko się układa lepiej. Byka za rogi i heja do przodu.
Rodzina ponad wszystko.
Reszta jakoś się kręci.
Żyjemy od 20-go do 20-go. Grunt, że rachunki opłacone. Dzięki Wam i Waszej hojności oraz pamięci, wykupuję moje leki z darowizn i 1%. Jurkowi zamienniki, te tańsze. Dziecku, jak to rodzice, sami nie zjedzą, ale dla dziecka jest. Smalczyk domowy jest the best:-)
Oczywiście wqrza taka sytuacja, bo to nie mój styl. Palcem w bucie se mogę pomachać, a guzik już nie mogę ;-) bo nie czuja. Taki życie taki lajf. Jest jak jest. 

Tak dla przypomnienia, to już ostatnia chwila, gdyby ktoś z Was jeszcze się nie rozliczył i nie miał komu oddać swego procentu, bo to naprawdę już ostatnia chwila.



A chorobowo? całkiem zauważalnie, progresywnie do dołu. Nie chce mi się o tym pisać, nie lubię o faktach dyskutować. Ale jak to "życzliwi" ujmują "jak ty ładnie na twarzy wyglądasz, no nic na buzi nie widać" 

Ludzie każdy może coś mieć.
Jerzy (mój maużonek osobisty miał udar i zyje, ja mam SM i żyje,  miałam ropnie w mózgu , i żyję, mam takie zwyrodnienie kręgosłupa, że należało go wymienić, a żyję, a i zakrzepicę też mam głęboką, no i żyję, ale migdałków już nie mam, i bez nich żyję. Padaczkę też mam i też żyję. Mój tata miał raka i nie żyje. Nie od nas w tym względzie to zależy, co kto ma.
Ja się tak cieszę, że żyję, że kocham i mnie kochają, a pieniądze...... raz jest ich więcej, raz mniej, jak to w życiu.
Jak to dobrze, że jak był czas na szaleństwa i błędy młodości to nie odkładałam tego na później.
Niczego nie  żałuję, ja tylko chcę  żyć, po prostu żyć :-)

Dużo uśmiechu Wam życzę


Ps, nie wiem kiedy będą (tutaj) ale będę :-)





niedziela, 5 kwietnia 2015

A L L E L U J A !!!


Oby w tę Wielkanoc porwały Was latawce 

radości, ponad codzienność zwyczajnych 


dni. Niech Chrystus Zmartwychwstały 


przyniesie dla Was wiosenne kwiaty, 


miłości, spokoju i szczęścia. 


Czasu spędzonego wśród kochającej 


rodziny wszystkim Wam życzę.






środa, 1 kwietnia 2015

Popiół, feniks i diemencik

Cześć, hello, добрый вечер, buena noches, guten abend, עֶרֶב טוֹב, אַ גוטנ אָוונט, goeie aand, مساء الخير, 晚上好, god kveld, buonasera, znaczy się, generalnie Witam Państwa (z szerokim uśmiechem :-D
Tak mnie wena naszła twórcza.
Zagłębiłam się w statystyki odwiedzin bloga mego jedynego, tego wtórego, na google analytics.  Niezbyt często tam zaglądam i tam proszę Państwa cały świat niemalże.
Jaciesunę tyle ludzi mnie czytuje. Są to w większości wyfiltrowani  czytacze, znaczy się., pominięci zostali Ci przypadkowi ;-) skupiłam się na tych, którzy konkretnie mnie odwiedzili.

Po prostu szczęka w dół klapnąwszy, no że zatkao kakao ;-)
Oglądając te statystyki, od razu wyobrażam siebie a to we Francji, we Włoszech, w USA, Kanadzie, Norwegi, Peru czy też Brazyli ;-)  Zrobiliśmy z Jerzym szybką podróż transkontynentalną z uwzględnieniem znajomych rozsianych po świecie. Serdecznie pozdrawiamy wszystkich czytających.
Jest mi niezmiernie miło Was gościć w mych skromnych progach. Jednocześnie dziękuję Wam bardzo, że jesteście i czynicie trud czytaczy skromnych, mej osoby, przypadków ;-)
Postaram się częściej dostarczać Wam interesującej Was lektury ;-)
Z racji tego, że nie lubię za wiele o faktach dyskutować, jeżeli to nie przynosi wymiernych korzyści (ot takie zboczenie byłego handlowca, po co na marne ozorkiem swym mielić, jak można z korzyścią ;-), o chorobie nie będę zbytnio gaworzyć (U mnie jako tako, nie ma się co rozpisywać, grunt żeby gorzej nie było (ale nie chce mnie słuchać, a ja zwyczajowo zwalam sprawę na pogodę ;) Jest jak jest, głową muru nie ma co tłuc)

Z ostatnich działań rodzinnych zmieniamy hurtem operatora, czyt. obniżamy rachunki, rozszerzając możliwości komunikacyjne :-)
Przygotowania świąteczne na ukończeniu, bez szaleństw. Kaczka, sernik, keks i makowiec :-) no i popcorn ;-)
Oczywiście wszechobecny KGHM (jak kto nie ma miedzi, ten na tyłku w domu siedzi ;-)
Ale co mi tam takie bzdety. Przecież mnie niczego nie trza. Inni tego nie mają. Szczęście, miłość (wzajemna), spokój, rodzina, spełnienie, no a dutki vel pieniędze, one tylko w radykalny sposób życie ułatwiają, ale jak to w życiu bywa, szczęścia nie dają, a nie można wszak mieć w nim (no w tym życiu ;-) wszystkiego.

Maużonek mój czeka na info ze SPA kiedy ma na turnus przyjechać. No wiecie, skład kwartalny osobowy musi się zgadzać wszak ;-) (skoro mnie już nic nie mają do zaofezaoferowania ;-) kompleksowo się nim zajmą i zliftingują. Myślę, że tak w połowie kwietnia.
Latorośl w gimnazjum, ot młodość płochość :-)
No i tak to my żyjemy. A propos, ostatnio, adekwatną do mnie, definicję życia natrafiłam.

"Życie przytrafia się tylko tym, którzy żyją niebezpiecznie. Życie przytrafia się tylko śmiałym, odważnym, niemal szalonym – tylko im przytrafia się życie. Nie trafia się ono letnim ludziom."
~Osho~


My szaleńcy  żyjmy wciąż

„Za 20 lat będziesz bardziesz bardziej żałował  rzeczy, których nie zrobiłeś niż  tych, które zrobiłeś.
 Odrzuć zatem cumy, wypłyń z bezpiecznej przystani.
 Złap wiatr w żagle. Poznawaj. Marz. Odkrywaj.”
~Mark Twain~

Szerokości moi mili