niedziela, 26 czerwca 2016

Hej, hej, hej ....

Hej, hej, hej  :-D

To  że żyję , to już wiecie, albo i jeszcze. No albo, że wiecie, albo że jeszcze - wybór należy do Was ;-)
No i że u mnie  taki zapitol, że załadować nie ma kiedy - to też wiecie, bynajmniej powinniście, skoro mnie kojarzycie :-)
No że u mnie to albo sraczka (a to nader często mnie się zdarza ;-) albo i przemarsz wojsk - to niejako u mnie normalne i też pewnie tę wiedzę przyswoić powinniście.

Ogólnie spoko, dzieje się, jak na poniższych obrazkach.


Mnię się lata me młodzieńcze przypomniały, tak jak wtedy mam oparzoną od rury łydkę ;-) no nic to do wesela się zgoić musi.

Ćwierć finał jest nasz, a ja taka zmęczona dziś jestem.


sorrencja tak było kilka lat temu :-P 


No przecież sama nie poszłam :-P



















No ale w sumie monotematycznie  trochę, no a te qrwy, dziwki, ebane jedne wcale mnie słuchać nie chcą, wyrabiam się w czołganiu ;-)

PaPaJa


Ps. w czwartek najbliższy to dopiero emocje będą.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

ANGELS

Cześć

Kiedyś zawsze i wciąż na okrągło powtarzałam
NIGDY NIE MÓWIĘ NIGDY I NIGDY NIE MÓWIĘ NA ZAWSZE.
Potem jakoś mi przeszło.
No wiecie takie jakieś rozsiane historie, oblepione ropą zasklepioną w mózgoczaszce, a stamtąd wszak nie ma ujścia i kilka innych tego typu epizodów w tym epileptycznych, coś o głębokich, czy też głęboko w żyłach ukrytych zakrzepach.
Ogólnie rzecz ujmując  takie tam sratatata.
Taaaaa.
Łatwo się pisze, gorzej to w życiu wygląda, gdy mięśnie odmawiają współpracy.
Mhhhmmmm.
Wystarczy tylko chcieć mówią.
Tiaaaaaaaaaa
Zwieracze też mięśnie.

Co mam Wam powiedzieć, że przesrane, przefikane. 

A jednak nie warto rezygnować z tego, co życie Wam/nam na talerzu pod noc podaje.

Wiem, wiem, nie każden jest w stanie schylić się i podnieść.

Nie rezygnujcie z marzeń, choćbyście w zapełnionym pampersie siedzieli.

Jaka tragedia będzie jak mięsień języka przestanie mnie słuchać.

Jeśli już przy pampersach jesteśmy, to co to se kupiłam i używam  :P

No i co????
 Na tym świat się nie kończy.

Tak samo wózek.
Dał mi wolność, niezależność.
Wróciłam na łono zawodowe społeczeństwa po latach wykluczenia, egzystencji poza jego nawiasem.



Żrem to życie ile tylko jestem w stanie przełknąć.

Żyje chwilą, tu i teraz. 

Kocham, kochana jestem.

Nie ja jedna choruję, nie ja jedna mam problemy.

Wszystko jest po coś.

Nic nie dzieje się przypadkiem.

Nie ma przypadków.

Czy czegoś w życiu żałuję.

NIE

Mogę jedynie żałować tego, czego nie zrobię (oby nie było takiego czegoś ;-)


Jetem po prostu szczęśliwa

Tak ja.
Ta na wózku, choć jeszcze czasem udaję, chodzę (ułuda chodzenia)

ale uj tam, szczęśliwa jestem


Dobra tam. 
Ide pierworodnemu dziecięciu omleta robić

CIAO



Ps. 
Jak można komuś podziękować za życie, za wolność, za niezależność, za szczęście.......????
Jak uściskać anioła?????
Jak można się Mu ze szczęścia się wypłakać, tak raz, a dobrze, spotykając Go co jakiś czas???


KOCHAM MOJEGO ANGELA - MOJE ANIOŁY