sobota, 28 kwietnia 2018

Szczury, warchlaczki i inne trusie.....

Cześć wszystkim, Ello Wam :-)

Się przezyło, dozyło, do kolejnego wolnego.

Łykend nam się superacko ułożył, wolny od pracy, znaczy się.

Niektórzy się cieszą. Jest czym, wszak pełne 7 dni laby dla wybrańców.

Osobiście bym wolała bym do pracy chadzać.

W pracy jestem wolna, zdrowa, niezależna........

Praca uzdrawia mnie.

Ostatnio zadano  mnie pytanie na temat mej rehabilitacji.

W sumie wyszło na to, że rehabilitacja albo praca, ale wszak lepszej niż praca, rehabilitacji nie ma.

Co tu dużo kminić i gadać, szczęśliwa żem. 
Wiem, wiem, powtarzam się od lat (to chyba przez tą starość ;-)

Żyję kochani, jak każdy z nas, z Was.

Mam swoje smutki, żale, zmatwienia, radości  - jak każdy....
Tak naprawdę, łatwo wcale nie jest - tyle, że to  od nas (tu ode mnie) zależy jak to od życia wezmę (czy wezmę?? a   ja wezmę :-) i co z tym i jak zrobię.
Historia i potomni mnie oceniać będą......

Miałam również okazję i okoliczność rozmawaić ponownie czy jeśli walczymy/nie poddajemy się, wiedząc że przegramy/polegniemy, to głupota czy też odwaga.
Niezmiennie dla mnie normalność, pewnego rodzaju odwaga (stosując to nazewnictwo).
Według mnie nigdy nie można wykluczyć, że nam się uda osiągnąć zamierzony cel, nawet pomimo, że innym wcześniej się nie udało.
Nie znaczy to, że ja tego nie dokonam.

Podobnie jest przecież z biciem rekordów bądź zdobywaniem szczytów........

Od wielu, wielu lat również nie ważne jest czy ja mogę, tylko jak ja mogę (coś zrobić, uczynić)

Na ten przykład weźmy pracę.
Sama ja (bez sprzętów pomocniczych) to nawet  palcem do tyłka bym nie trafiła.
Z wózkiem i autem i z niewielką pomocą dwóch męskich ramion mogę, jak inni.
Sekret tkwi w głowie, w przestawieniu pewnych zapadek (tych w mózgoczaszce), założeń, pragnień..........

Od klilku miesięcy mam okazję obserwować jak sobie kiektórzy flaki i żyłay wypruwają,  byleby zawładnąć, zagarnąć, dla siebie więcej  i więcej. Mówię tu raczej o obowiązkach, przeważnie zawodowych. Baaardzo ważni się wtedy czują.
Trochę mi ich żal, bo dobrzy i nawet fajni bywają. Jak czasem.
Nikt nikomu pracy wszak nie zabrania........
A ja????
W latach dziewięćdziesiątych (piękna i młoda wtedy byłam i pzedewszystkim nie zdiagnozowana) w wyścigu szczrów udziału nie brałam. Tudzież obecnie za wrchlaczków gonitwę podziękuję.
Można przecież spokojniej, na lajcie, na luzie zrobić to samo.
Bardzo duże znaczenie (o ile nie diametralne) jednak w tym akurat konkretnym przypadku ma środowisko.
Kilometry mają ogromne znaczenie. Czy w te czy we wte.
Naturę, naleciałości, przyzwyczajenia pokoleniowe ciężko zmienić.
Niezmiernie podziwiam tych którym się chce i  to czynią.
Bohaterstwo czy idiotyzm.
Dla mnie to pierwsze.

Jedno na koniec jest pewne
Skoro już o tym mowa, to doskonale Wiecie, że to rewers mojej ulotki jednoprocentowej.
Może ostatnim rzutem na taśmę ktorś skorzysta bądź też zachowa na przyszły czas rozliczeń z fiskusem lub też podzieli się wiedzą...






Dlatego też

Bardzo mi w tym wszystkim, znaczy się w życiu :-) pomaga obraz, który od jakiegoś czasu często mam okazję mijać :-D.
Bo to od nas niemalże wszystko zależy i do nas sposób wyboru należy.

No i widzicie tak mnie refleksyjnie, tuż przed nadchodzącą pełnią w skorpionie, naszło.

Pewnie  to ta staroś ;-) ;-) Cieszę się z niej, z tej starości znaczy się 
:-D  

Bo biorąc pod uwagę wspomniane powyżej w poście środowisko i te kilometry, nie mam zbyt wiele okazji na  uczestnictwo w podobnych dysksjach, dysputach uczestniczyć.

Małżonek w delegacjach pracuje, pierworodne swój żywot wiedzie, 
no to trafiło tutaj ;-)

Słonecznego, ciepłego, bez opadów, odpoczynku Wam życzę.

Mnie również tego samego powinszujcie, bo dach w domku na rodowych włościach planujemy uszczelnić i orynnowanie założyć.



czwartek, 12 kwietnia 2018

komu działkę??? a cztery ??????

Cześć.

Jestem, jestem.

Pamiętajcie,  brak wiadomości - dobra wiadomość.

Wiosna przyszła, zieleni się, maj za progiem.

Uwielbiam maj. Niektórzy się wtedy pobierali, niektórzy umierali, ale przyznać jak co roku muszę NAJPIĘKNIEJSZY miesiąc dla mnie :-)

Żyję, pracuję, choruję, kocham, kochana jestem, szczęśliwa żem, ino takiej werwy mi brak. (typowe objawy depresji???)

Co tu Wam będę farmazonić. Ministrowi naszemu takiemu jednemu nie starczało do pierwszego, a mnie jakoś starcza (jeszcze).
Żyję od spłaty kredytów, do następnej ich spłaty. MASAKRA.



Spoko, chyba nie jest, aż tak źle.

Mało rzeczy mnie cieszy

Ciekawe jak długo dam radę ciągnąć??(jakiś czas z pewnością)

Kończy się czas 1%, mnie nawet wsyd jest się przypominać
(info po prawej). 
Dzięki Wam przecież żyję.

Wózek
To ten poprzedni, z npowym nie mam ładnego zdjęcia......
  i autko

  spisują się fantastycznie, ale grunt, że po twarzy nic nie widać ;-) 


Gdyby się sprzedała/sprzedały byłoby lżej....
Wszystkie z WZ




112/2   -   112/4