piątek, 9 września 2016

takie tam

Cześć, helołeczka

Zamierzam w kilku żołnierskich słowach, wyjdzie jak ma wyjść.

Nie może być u mnie spokojnie, bez adrenaliny, stresu, defilad wojskowych czy też sraczki ;-)

Ostatnio nawet sobie pomyślałam, że mój organizm, nie umie inaczej i los co rusz mi zsyła to wszystko, abym nie umarła ;-) :P

Zwał, jak zwał - zawsze mogę się położyć i poczekać, aż mnie przysypią.
Tylko, że to tak za nudno - nie umiem, nie potrafię.
Poczekam jak będę im/mu (losowi) się przesypywać w pudełku, na kredensie, przy telewizorze.
Prędzej mnie jednak sami rozsypią .....;-)

Jak zwykle, na klatę wszystko, a cienie przeszłości, niech sobie pełzają i pełzają, i pełzają. Nie lękam się ich, a konsekwencje młodości,płochości trza ..... połknąć, jak żabę.....

Póki co raczej na poziomie gówna się utrzymuję, jak nartnik na wodzie..........

Ciekawe, czy mi się i tym razem uda .....

Ponoć prawdziwym zwycięzcą jest ten, który pomimo, że wie, że przegra, walczy dalej. (to chyba z "zabić drozda")
Ja tam zawsze będę sprawdzać ;-)

aaaaaaaa
Jedna sprawa co wisi od kilku/kilkunastu dni. NIe miałam czasu wcześniej, bo żyłam życiem :-)

Dziękuję ogromnie na meile i inne wiadomości, szczególnie te anonimowe, bez podpisu, tchórzliwe ???

Myślcie sobie co chcecie, że jednak niezbyt poważnie to życie traktuje, że nie mam szacunku do choroby ( bu a ha ha), no bo nie mam do czegoś co mnie w gównie, kale,  moczu dosłownie tapla.
Tak moi drodzy, sztywnieję od środka, od stóp w górę, ze wszystkimi tego konsekwencjami,  no i że się nie boję??? 
Najpierw klatka piersiowa, płuca, tchawica, przełyk, a potem język jest po drodze............
Boję, że przyjdzie taki czas,że zostanę sama, nie będzie koło mnie nikogo bliskiego ( już mi się me oczęta przecudne pocą;-) w swej niemocy i że przyjdzie taki czas, że mnie się nie będzie chciało, nie będę mieć na to sił by  żyć (jak mamie mej :-(

Póki co mi się to w głowie, .upie nie mieści.
Ropnie pokonałam, przeżyłam i wszystko inne, 3 m-ce ponad w szpitalu ciurkiem leżałam, po 2 tyźniach własne dziecię matki nie poznało, z płaczem za plecy Jurkowe się chowało, to teraz nie polegnę, nie mogę, co oni beze mnie poczną? No i obiecałam, że zatańczę na   jej weselu (przynajmniej tak jak u Jacka i Iwony)i pomogę jej dziecko wychowywać...........

Jakiś cel musiał być, że Pietrek powiedział mi spod drzwi :a won mnie Ty tu stąd......


No to teraz ja won, odkręcać to wszystko........


Baj



Brak komentarzy :