niedziela, 23 października 2016

+ + +

Rzadko sprawdzam pocztę (tę drugą, tę co kiedyś używałam), a jeszcze rzadziej bloga starego.

Wpis nowy się pojawił.

Już wypłakałam, wyryczałam.......................................,
a gdzie tam buczę dalej.....................................................

Jedno co uderza i bije, życie toczy się dalej...........................
(to mnie od dziecka uderza, w pewną środę umiera moja ukochana babcia, w piątek jest pogrzeb, a ja w niedzielę do I komuni. Obraz jak wracam od ołtarza i widzę pięknie przystrojony kościół, dziewczynki w bieli, chłopcy elegancko, rodzice odświętnie i przy rzędzie ławek jedna osoba cała na czarno z opuchniętymi oczami, cała na twarzy czerwona od tego płaczu bezustannego płaczu - mama.............. - życie................)


Już Magdę nic nie boli, już biegać może ,  na szpilkach,  tak jak lubiła......

Tutaj Magda we wspomnieniach i poniżej też:

https://pl-pl.facebook.com/MagdaLyzwaLukawska/

https://www.youtube.com/watch?v=2EWMm_VnkRA

http://idziemy.pl/wiara/zawrocone-z-drogi/


Ps. tym bardziej będę zżerać życie i  z życia co tylko dam radę, bo wiadomo jak ono się skończy....................


WIECZNE ODPOCZYWANIE RACZ DAĆ JEJ PANIE...................................................................................

piątek, 14 października 2016

Po pysku, na ostro, kosa, żniwa

Zrobił,

              zrobił mi,   

                               dobrze.





Jak zwykle palcami, no dobra z pewną pomocą ;-)





No, dobrze mi jest.

Zresztą ostatnimi czasy, ostrowpysk se daję i dobrze mi tym bardziej jest.


Zakąszam konopnym i popijam z guaraną.

Czyli sielanka-szklanka, dziś już po kolacji.


Żniwa też mi sie szykują, jęczmień mi się zrobił, ocieplam (znaczy się masuję) oczko buteleczką.

Czyli jak widzicie "na zachodzie bez zmian"

Nie ma co więcej kminić.

U mnie grunt, żeby gorzej nie było.
Jest jak jest.
Na wózku zdrowsza jestem, no kiedyś na nogach i na rowerze, no a teraz na wypasie....




No ale ja to jedna na co najmniej 2 000 000,  ta która mawia, że z tym do trzech razy sztuka to ściema i ta co za każdym razem się lęka czy jej się uda.


Póki co cieszę się, że się wysrałam, a nie zasrałam.......................

No i ta co się straszliwie się lęka , że przyjdzie taki moment, że zostanie sama i ...........................................................................






czwartek, 6 października 2016

ech życie, życie - nie jest nudno

Dobry Wieczór
Dzień Dobry

W zależności gdzie i o jakiej porze doby  czytacie, o  ile czytacie...
Muszem sobie pogadać, wygadać, upuścić powietrza...., a że  wyszłam ostatnio do ludzi i nie mogę pogodzić świata realnego z wirtualnym, to klepię sobie w światłowód.
Nie wiem czy ktoś jest po drugiej stronie ekranu.

Trochę, no dobra więcej niż trochę jestem zła (czytaj: wqrwiona), a że nie mam komu się wygadać trafiło na Wac moi drodzy.
Upsssss, jaki przypał, nie musicie czytać ....:P

Życie nauczyło mnie ponoszenia konsekwencji mojego postępowania. Wiem, że za błędy (młodości) trzeba płacić, ale do jasnej cholery, nie będę tolerować sqrwysyństwa, obłudy i chamstwa, za to tę góralską muzykę znoszę całkiem nieźle ;-) (a pomyśleć, że w 2013 telo godzin pzetońcyłak (w butach na 3 cm obcasie) na góralskim weselu - tydzień przed i tydzień po - wątrobę do tej pory leczę ;-)
Na wojnę z molochem idę, nie dam się zastraszyć
Choćbym wiedziała, że polegnę, do końca będę z dumnie wypiętą piersią i wysoko podniesioną głową kroczyć, ale tanio skóry nie sprzedam.

Doszłam do wniosku po raz kolejny, że już jestem lekarzem, (przynajmniej trzech specjalizacji), pałnomocnikiem/adwokatem/radcą prawnym (również przynajmniej w trzech dziedzinach). 
Ja się po prostu minęłam z powołaniem.

Ps. ale jakowaś pomoc prawna by mi się  przydała - no dobra zrobię kolejną specjalizację ..........

niedziela, 2 października 2016

chcica

Chce mnie się i to od samego rana ;-)

Uważam w takim razie, iż nie powinno się marnować takich bodźców (niewykorzystane okazje mszczą się okrutnie w niewyobrażalny sposób, podwójnie;-)

Maużonek wybył na giełdę (tą niby samochodową)(nie chciał żebym szła, bo mówił, że ja wyjście miałam wczoraj, poszedł sam :P
Oddać muszę sprawiedliwości, że w chwili, gdym zadzwoniła w okolicach północy, żeby po mnie przybył, to zjawił się w możliwie najszybszym terminie ;-)

Zna swą ślubną dostatecznie, aby przypuszczać, że różnie mógły by się jej powroty skończyć ;-) ;-)
Tak to, grzecznie zostałam przytransportowana w pielesze domowe nasze.

A propos tych pieleszy chciałam głos zabrać. Aczkolwiek  nie będzie zbytnio odkrywczy, powtórzę znów.

Cieszę się, że mam to co mam, z tego co mam.
Dziękuję za to co przeżyłam.
Nie żałuję niczego w życiu.
Nie mam wrażenia, że czegoś nie zdążyłam zrobić, posmakować.
Teraz smakuje z rozkoszą, niemalże z uwielbieniem.

No co, co??
ŻYCIE, 
i im go więcej smakuje, tym go więcej pożeram, tym go więcej chce:-)
Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Tak, tak wiem, już to mowiłam, czy tam pisałam ;-)

Podsumowując: naprawdę jestem zadolona z mego życia.
Mam to co mam, żyłam/dokonywałam wyborów tak jak chciałam, jak mi się wówczas wydawało odpowiednich. 
Poniosłam/ponoszę konsekwencje tychże, ale to moje wybory moje konsekwencje.
Uważam w danej chwili, że w ogólnym rozrachunku wyszło mi to życie na "+"

No dobra, mogłabym mieć ładny dom (bez schodów;-), a nie mieszkanie w bloku na 3 piętrze bez windy, lepsze auto, więcej pieniędzy i takie tam......, no ale....., nie zmiałabym pewnie innych rzeczy.

Choroba?? zaczęła się objawiać, gdy miałam lat14.
 Dziękuję mym rodzicom i ówczesnym czasom, z ogólnodostępnym/powszechnym brakiem do diagnostyki medycznej. Rodzicom, że nie drążyli tematu podwójnego pozagałkowego zapalenia gałek ocznych.
Zapewne, znając siebie, gdybym usłyszła wtedy o stwardnieniu rozsianym, pewnikiem psycha me  nie podźwigneła by takiego obciążenia.

Nie wiem w jakim stanie i czy najważniejsze,
czy w ogóle bym mych lat pięknych dożyła.

Tak więc mam to co mam i dobrze mnie z tym.

A propos auta jeszcze.
Zmieniliśmy w ostatnim czasie auto, z pięknego szesnastoletniego S80, na jeszcze piękniejsze, funkcjonalniejsze trzynastoletnie Kangoo. 
Z pięcioosobowego, z pięcioma miejscami siedzącymi, na pięcioosobowe  z trzema miejscami siedziącymi, ale za to z miejscem na Foresta mego :-)

Tak jak to w życiu coś za coś.
Łatwiej mnie się wsiada i wysiada, ale chce mnie się RX'a.
No bo kto bogatemu (wenętrznie) marzyć zabroni ;-)

Odnośnie wyborów jeszcze, tych w życiu.
Niejednokrotnie od lat mawiam, że jestem za za antykoncepcją, eutanazją, aborcją (w określonych sytuacjach).
Wyobraźcie sobie mnie teraz w ciąży!!
Tak, tak moi drodzy, zdarza mnie się akt płciowy popełnić ;-)
No i co wtedy, córka by wychowywała swe rodzeństwo????  ..........
Dlategoż, też się antykoncepcjonuję ;-)
Natomiast nie wiem, absolutnie nie wiem, co by było gdyby ciąża takowa zaistniała, dlatego się antykoncepcjonuję.

W momencie stanu mego terminalnego, mam nadzieję, że będę miała jeszcze świadomość, aby  prosić o zaniechanie uporczywego leczenia.
Tak, tak moi drodzy, to też już przerabiałam (2012 ropnie w mózgu) wtedy mnie się udało i tak oto cały czas  jestem, znaczy się żyję, w nie najgorszy sposób i stanie  :-) 

Doszłam ostatnio, bardzo nie skromnie i butnie, bez pokory, że z tym do 3 razy sztuka, to w moim przypadku ściema......
Tym bardziej chcę  więcej tego życia żreć.

AAAAA i wiecie, że ja tym autem jeżdzę sama?? W sensie, że prowadzę samochód samodzielnie.
Do pracy jeżdzę, bo pracuję, choć nie musiałabym, ale chcę i mogę, i ktoś chciał mnie zatrudnić :-D

DZIĘKUJĘ 

 Automatyczna skrzynia biegów, niestety bez tempomatu aktywnego :-(
Volvikiem kciukiem perfekcyjnie sterowałam/operowałam/jeździłam.
Na takiego z tempomatem nie było mnie stać.

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :P

Nie mam co narzekać jeszcze daję radę, wiele rzeczy daję radę.
Oby tylko gorzej nie było, a że niestety jest, to i  tak dobrze, że jest jak jest.

Dwa lata temu po 70 km dziennie na rowerze pojechać dałam rady, w zeszłym rou po górach z Jerzym spacerowaliśmy (1600 m n.p.m), teraz  cieszę się, że do toalety  dam radę samodzielnie i że sama mogę się nakarmić, ubrać, no i że do tej toalety zdążam (nie zawsze, ale czasem mnie się udaje ta sztuka;-) 
Ot takie przyziemne szczęścia:-)

Jedno wiem, czego chcę podróżować, podróżować, zwiedzać, zwiedzać, świat oglądać.
Dlatego w założeniach i perspektywach  jest Tornado, Aviathor, Neon - w sensie wózek inw. aktywny, taki abym mogła autostopem przemierzać góry i doliny.
Absolutnie nie musi być nowy ale absolutnie winien się skladać, aby do przestrzeni samochodowej się pomieścić.


No i znowóż takie  tam wyszło, takie życiowe.

Tak się również zastanawiam, czy w ogóle ktoś to czyta i kto to czyta, czy ja sobie tak piszę bo piszę....;-)

Bajo Baj

Miłego




SS

Wróciłam !!!!!!

Cała, zdrowa.

Przeżyłam fantastyczne przeniesienie w ponad dwudziestoletnim tunelu czaso przestrzennym.

Nikt nie zwracał uwagi na czym siedze, czym jeżdze i jaką kaleką jestem (choć spinka nastąpiła) i nie było widać.

DZIĘKUJĘ WAM :-D

SalezjanStajl ;-)




sobota, 1 października 2016

Bang Bang

Siemaneczko

Trochu mnie tu nie było, to prawda, ale jak mnie tu nie było to nyłam i tam, i tu, i ówdzie też bywałam ;

Generalnie pięknie jest, no a jak ma być.

Jeszcze tak źle nie było, żeby gorzej nie miało być ;-)

Taka tam u mnie szarzyzna życia, jak zwykle :-D

Kocham i kochana żem też jest, a reszta to samo życie .....

No i żem od jakiegoś czasu  ;-) niezależna i  freedom ;-) to przy sobocie, po robocie, jako, że cały tydzień haru, haru, to w sobotę hyc do baru ;-) no, a  kto kalece zabroni ;-)

Ludziów 20 roków, żem nie widziała, to trza to o bufet oprzeć ;-)


No to na tyle dziś :-) :-) ;-)

Pa

Ps. Nie potrafiem na poważnie, jak się to komu nie podoba, niech nie czyta :P i niech pisze do mnie na Berdyczów