piątek, 14 października 2016

Po pysku, na ostro, kosa, żniwa

Zrobił,

              zrobił mi,   

                               dobrze.





Jak zwykle palcami, no dobra z pewną pomocą ;-)





No, dobrze mi jest.

Zresztą ostatnimi czasy, ostrowpysk se daję i dobrze mi tym bardziej jest.


Zakąszam konopnym i popijam z guaraną.

Czyli sielanka-szklanka, dziś już po kolacji.


Żniwa też mi sie szykują, jęczmień mi się zrobił, ocieplam (znaczy się masuję) oczko buteleczką.

Czyli jak widzicie "na zachodzie bez zmian"

Nie ma co więcej kminić.

U mnie grunt, żeby gorzej nie było.
Jest jak jest.
Na wózku zdrowsza jestem, no kiedyś na nogach i na rowerze, no a teraz na wypasie....




No ale ja to jedna na co najmniej 2 000 000,  ta która mawia, że z tym do trzech razy sztuka to ściema i ta co za każdym razem się lęka czy jej się uda.


Póki co cieszę się, że się wysrałam, a nie zasrałam.......................

No i ta co się straszliwie się lęka , że przyjdzie taki moment, że zostanie sama i ...........................................................................






Brak komentarzy :