piątek, 27 lutego 2015

Lepsza gorzka prawda, niż słodkie kłamstwa

Cześć !!!!

To znowu ja :-) (a że niby kogo się spodziewaliście? ;-)

Mam zupełnie jak moja mama, jak do niej dzwoniłam (jak jeszcze była:-( i się pytałam "co słychać?), dźwięcznym swym głosem zwykła odpowiadać "ano nic, jeszcze żyję"
Podobnie miała moja babcia, teściowa mej mamy ;-)
Jakieś 20 lat mawiała, że już czas umierać i tak babci jakoś zeszło do prawie setki ;-)

Tak więc sytuację moją  już streściłam i zrecenzowałam ;-) ;-)


 Z mniej istotnych spraw, ale znacznie i zdecydowanie ułatwiających życie (zupełnie jak pieniądze co szczęścia nie dadzą, ale w radykalny sposób ułatwią życie), jaram się ostatnio, po raz kolejny zresztą w niewielkim odstępie czasu. Zupełnie jak Rzym za Nerona ;-
Teraz na topie są wspomniane poprzednio już fioletowe kule łokciowe.
Niewielki cud techniki, a jak zdecydowanie poprawia jakość funkcjonowania. 
Laska już nie starcza. Taka kolej rzeczy.
Na prawdę przydatna i pożyteczna rzecz.
Oczywiście ubolewam trochę, że producent nie przewidział, że jedna taka będzie kuśtykać i nie poczynił tych kul w jakiejś fajnej, innej odjechanej kolorystyce.
No przestańcie, nie dość, że życie szare i do.... 
Dobrze, że choć te kule we fiolecie ;-)
Trzeba umieć cieszyć się tym co mamy, co od życia dostajemy.
Później będzie za późno......
Jak to taki Samuel Langhorne Clemens rzekł: 
"Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj".

No i co tu dalej się wywlekać ;-)

Przecież nie mogę Wam w kółko mówić, powtarzać i opisywać, że świat opiera się na... tyłku, a tyłek leży na pieniądzach i że z nim (no z tym tyłkiem;-) nie ma żartów.
Że coraz częściej nie udaje mi się zdążyć. Upsssss
Jak jeden z mych braci (dziś coś mu z okiem robią, kroją coś, wykrawają, ściagają, genaralnie ma zacząć widzieć lepiej) zwykł opowiadać, jak to kolega z babą jechał wozem, a ona dulczała co by się zatrzymał, a on,że teraz nie może i jak się już zatrzymał, to ona rzekła, a teraz to już jedź ;-)
Tak to widzicie było i jest ostatnio i ze mną.
Najważniejsze, żeby usiąść boczkiem, co by nie przyklepać, nie rozmaślić i prosić, żeby rzadkie nie było i żeby w toalecie umywalka była ;-)
No co wy, bez majtek, żeście nie chodzili ;-)
(chyba zrobię mapę światową, gdzie me majtki pozostawiam ;-)
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trza szybko sprzątnąć i pamiętajcie, co by okno na koniec otworzyć ;-)

Co jeszcze u mnie??? ;-)
Odwiedził nas kloszardryszard :-D
Nie, to nie ten Rysiek z Klanu, znaczy się z klanu ale nie z tego, tylko z inszego.
W każdym bądź razie, przybył, był i wybył :-)
Śmiechu, zabawy, wspominania było co niemiara.Bo u nas był zupełnie "in koguto" ;-) nikt oprócz nas nie wiedział, gdzie kloszardryszard się znajduje;-)
Nie mogłam !!! (by mnie chyba zaćkał;-), a zresztą i czasu nie było pisać o tym w trakcie ;-)
No i oczywiście mój ślubny-obecny ;-) tak się przejął i zamartwiał czy aby kloszardryszard trafi do domu, że pojechał go odwieźć ;-) ;-D
Tak to trzeci dzień same dziewczyny siedzimy :-D
A że, tego Wam nie zdążyłam  powiedzieć, mam nową zabawkę (też radykalnie ułatwiającą życie), tym razem taki niewielki elektroniczny gadżecik, nie było mi po drodze do pisania.
 Wybaczcie proszę :-D
No i tak jak na początku wpisu, powtórzę, nic nowego u mnie, nie ma co wywlekać ;-)

Nie znaczy to, że nie ma u nas sprzeczek, awantur, łez, bezsilności, frustracji, emocji.
Pisać o tym nie chcę. Niech to zostanie moje, po co Wam to. Cieszcie się z tego co Wam życie u stópek kładzie, potrafcie to docenić, żeby nie było za późno i żyjcie tak żeby to Wam było dobrze, żebyście na końcu nie żałowali, że czegoś nie zrobiliście.
Jest mi lżej i lepiej jak sobie miło wspominam, jak było :-D, ale trochę wstyd o tym wszystkim opowiadać ;-) ;-) )szkoda, że tatuś w jedną noc przeze mnie osiwiał, upssss.

Stabilności, przyczepności wszystkim


Ps 1.
Jeśli nie macie komu.......

..............

Ps 2.


Każdy ma swojego kamiennego strażnika :-)

środa, 18 lutego 2015

pypeć

:-D
Hej, Hej, witam Was :-)

Przecież mówiłam, że nie będę pisać (jakiś czas)
Czasami tak jest, że wyczuwając niezbyt pomyślne i niesprzyjające fluidy oraz warunki biopsychometeo, to człek nie ma ochoty na jakąkolwiek aktywność ;-)
Wiem, wiem, sama na tym się łapię, iż nie każdy jest tak rozgarnięty i mundry ;-) jak ja, pierwsza po psie sołtysa ;-) ;-)
Biorąc pod uwagę powyższe jak nigdy wcześniej poinformowałam szanowne gremium o hibernacji aktywności. A co najlepsze jest w takich stanach? dobra książka oparta na krwawych faktach. Ponieważ moi drodzy ja uważam, że historia skrzywdziła i owionęła złą sławą chociażby Elżbietę Batorównę czy też Włada Draculę, albo Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst (oj teraz mnie poniosło, znana jako Katarzyna II Wielka)
A tak nienawidziłam w liceum historii, a teraz tylko te historyczne powieści czytuję.
Mogłabym w kółko tak, najlepiej byłoby z kimś podyskutować i powymieniać opinię, mogę się przecież mylić ;-) (ja??!!)
A później to zaległości życia codziennego mnie zassały i tak trzymają do chwili obecnej.
Nie mniej jednak widząc, czytając i rozmawiając z Wami, że za już ciut za długa ta przerwa. Nieustająco mnie wzruszacie.
Dziękuję Wam. Dziękuję bo jesteście, a dzięki Wam i ja :-)
No bo wiecie 1%, darowizny, wtedy mam na leki i inne takie...

Cały czas wracam do podróży stopowej. Jak było fantastycznie, ci ludzie poznani, ta adrenalinka, mhhhmmmm, no i te kabiny w tirach i busach.
SUPER ZAJEFAJOSKIE  UCZUCIE.
Najlepszy numer to taki, że człowiek, który "podrzucił" nas do Goerlitz, i z którym przegadałam ciurkiem godzinę, i którego w ostatniej chwili spytałam się chociaż jak ma na imię, no to że nie  mam do niego żadnego kontaktu. Ale swoimi życiorysami się zdążyliśmy wymienić ;-) nikt nie myślał o namiarach, nie było czasu przecież ;-) Trochę, żal bo z  człowiekiem na tych samych falach nadawaliśmy.
Ale, że nic się nie dzieje bez przypadku........

Ze spraw bieżących jeszcze.
Tak przypomnę tym, co może nie pamiętają, albo upsss, mnie po prostu nie znają (a są tacy;-)
Co do lizania (ech Wy świntuchy jedne ;-) a post się zaczął, dziś środa po zapustach przecież)
No, a o czym to szło? aaaaa o lizaniu. No to powtarzam/informuję od lizania to ja mam ludzi, ale generalnie co i komu chcecie lizać to już każdego indywidualna sprawa przecież. Każdy lubi to chce, co nie? 😉

A propos zapustów.
Kapturek taki standardowy, znany i gajowy, tylko  w tym roku wilk inszy ;-)
Ostatki na imieninach u x.Juiana.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i duuuuużo cierpliwości do całej trzódki :-D

Aj no i nie ukrywam, że ostatnie kilka dni było z lekka dołowato denne (znaczy się, że nisko na dnie psyche mego)
Bo tak się porobiło niefajnie się posypało przez ostatni miesiąc.
A jak by się nie zgodziło i nie zrobiło może by inaczej było. EEEE gadanie. Mama też tak mowiła, że jak by w szpitalu u taty zostało, to by nie odszedł. Mówiłam, że dołowatodennie) 
Aczkolwiek zdecydowanie więcej asertywności trza!!!!
Na nogach jeszcze jakoś się trzymam w pionie, jak się kogoś/czegoś przytrzymam, a reszta.......ech szkoda gadać.
Kule jutro będą (fioletowe;-), a po wózek (póki co taki zwykły, tradycyjny na razie) jedziemy w weekend.
Żeby do ludzi, do życia.......
Taaaa, ale i tak za mnie do tramwaju/autobusu nie wjedzie. Natomiast już windy i udogodnienia w szkole się szykują, żebym na wywiadówki i kolejne imieniny dotarła;-)



Przyczepności 

Ps. a tego pypcia to od tygodnia mam na języku, ktoś wredny o mnie pewnie gada, a niech gada jak nie ma co innego do roboty



czwartek, 5 lutego 2015

:-)

cześć
Jestem, żyję, mam się dobrze :-)
Jak to ja.
Na przekór i pod prąd ;-)

Nie będzie zbytnich relacji z mego życia ( tiaaaa, jak by wcześniej były :-P Obecnie znajdujemy się rodzinnie poza granicami RP, do końca ferii (Uckich ferii ten stan się utrzymie).
Najlepsze z tego, że aby dostać się do tych granic i poza te granice, z pierworpdnym i jedynym dziecięciem mym, dostałyśmy się via auto stop :-D




Boskie i cudowne uczucie.
Wszelkie ograniczenia tkwią li tylko i wyłącznie w naszej głowie.
To tak jak z tym szczczęściem - chcesz być szczęśliwym, to po prostu nim bądź.
No i wychodzi na to, że nie mam więcej zbytnio ;-) do dodania.
Kule trza zakupić, o wózku inwalidzkim czas zacząć intensywniej myśleć i heja byka za rogi, i byle, wciąż do przodu (oczywiście pierś i broda w odpowiedniej pozycji,  najsamprzód ;-)
Co swoje pobuczałam, to poryczałam. Tak sobie po prostu ;-) tak dla jaj co by śmieszniej było ;-) :-P
Zęby i pośladki mam po to,żeby je zaciskać


PA PA mówi Wam ta szczęśliwa