piątek, 26 sierpnia 2016

Śliwki,monotonia,kosa......

Powitać, powitać szanowne grono.

Pragnę z Wami się podzielić, że od pewnego czasu (od tygodnia),wdarła się w moje życia, pewnego rodzaju MONOTONIA!!!!
Samo już słowo, jest nad wyraz okropne, a to co on (ten stan) za sobą niesie,jest wprost wstrętne.

No bo jak można w ciągu tygodnia, co drugi dzień, kalać się  tym samym ciastem.
No znaczy się,że co drugi dzień popełniam to samo ciasto,a im się jeszcze nie znudziło.
Zgroza po prostu. Śliwki zaczną mi się po nocach śnić.

Nie przeczę, że w tej postaci, też są niczego sobie, ale niewątpliwie wg. receptury pradawnej z Łącka, bardziej do mnie przemawiają ;-) 

Byłam wczoraj u doktora z paluszkami. Szwy z jednego zostały mi usunięte. Z paluszka drugiego1 września odetną :-)
Nie ma się co dziwić,wszak jak na zołzę o zołzowatości swej ogromnej, jak na dość suczy charakterek, goi się jak na psie. 
Jak by ktoś miał do tej pory wątpliwości, to ma teraz na to namacalny dowód - nawet przez skórę ;-)
Tiaaaaa, słuchaj jej, będziesz pił, a nie łykał ;-) ;-) ;-)
Przecież wszyscy wiedzą, że milszej, uprzejmiejszej  istoty ciężko znaleźć.

No generalnie cackać w życiu ze sobą nie lubię. Szkoda czasu na pierdy.
Trza być  twardym, nie mientkim przecież. Heya i byka za rogi :-)
Co mnie nie zabije, to niech sssss... ucieka, póki ma jeszcze czas..........

No a to że u mnie co w sercu,to na widelcu. Wolę (walę?;- ) prosto w oczy, niż pod żebro. 

Ale żeby nie było, aż tak słodko, to powiem Wam,że już ponad tydzień 2xdziennie, zażywam antybiotyk (no żeby mnię cała łapka nie uschła;-)
No i to moi drodzy mnię dobija totalnie, żeby nie powiedzieć, że z nóg ścina dosłownie :-( (jak to dobrze, że mam corvetkę/foresta/wózek) słabość, po prostu Panie i Panowie- słabość, no i jeszcze ta monotonia......

Noż normalnie ze stołu wszystko znika...........( tylko, że u mnie to nie reklama...)


Spoko,spoko,jeszcze 5 tabletek i już po kilku tygodniach wrócem do formy (chyba). Oby tylko gorzej nie było.


Pogoda cudna, trza by było wysłużone kości, przewietrzyć, naświetlić .- idem się rychtować.... rura i poszła......





czwartek, 18 sierpnia 2016

Sznurek

Helołeczka :-D

Spodziewałam się, że znów będzie nieprzespana noc ;-)
ale jednak jak to w życiu (ono układa się według swoich/ichnich zamierzeń), tak więc jestem nader wyspana :-D :-D :-D

No, a że nic się nie dzieje, bez przyczyny, bo wszystko widać ma swój jakiś cel: 
mam trochę więcej czasu na przemyślenia.
Już w szkole średniej (wiem, wiem powtarzam się, co jest niezaprzeczalnym objawem mej starości :-) mówiono mi: "nie ważne kto z kim śpi, ważne, aby dzieci były zdrowe", a tatunio z mamunią tłumaczyli, że paluszków, między cudze drzwi się nie pcha, Z drugiej zaś strony, trzeba szybko aby nikt nie widział.
To dołączcie do tego moją wyrywność i wciąż do przodu (tak szybko jak się da, bo mogę nie zdążyć ;-) No i mamy efekt.
:-) :-D
Oj tam, oj tam, goi się jak na psie (suce? ;-)
Perfekcyjnie założone szwy (ponoć 2 metry nici poszło na moje 2 piękne paluszki :-D

Bo pierdolnięcie musi być, albo jak kto woli: będą  cycki będzie pompa.
No to już wiecie, że to poważna sprawa jest.
Ale spoko, luzik jest. 
Ja żyję (wciąż od niego chcę więcej, tym bardziej  chcę więcej)
Skoro mi palców nie uebao.
Wielkie mi aj waj, bez palca  (czy też nogi da się żyć) nie przesadzajcie.
AAA no bo pewnie się zastanawiacie jak piszę.
Jak zawsze, czema palcyma. Zminiła się zdeczka konfiguracya ułożenia tychże.
Jak się nie da, jak się da, kto jak nie ja 

Bo cieszem się, ża ja, a nie kto inny, bo ja sobię radę dam, i dobrze mię z tym :-)

Pamiętajcie, nie zabijajcie dziecka w sobie,
 to jest najpiękniejsze co posiadamy.

Ale filozofolicznie mnię wyszło, nie?????

Buziaki
Bajo

Ps. idę opatrunek zmienić








środa, 10 sierpnia 2016

I.N.N.A

No bo tak:
czasem jak udaję mniej  rozgarniętą niż jestem - dobra stop, wróć - tak mnie się tylko wydaje, że udaje. No i w sumie w tym miejscu kończę ;-) :P 
Bo wydaje mi się, że tak łatwiej ;-)




To jak w tym dowcipie: Pan zdał, a Pani się tylko zdawało, EEEEE no nie znacie tego?????

Ostatni egzamin poprawkowy miało do zdania dwoje studentow, On i Ona. Profesor u którego zdawali egzamin chciał ich poprostu spławić, zadał więc im bardzo proste pytanie:
- Z jakiej tkanki jest zbudowany członek męski?
Ale aby się dobrze zastanowili dał mi 15 minut czasu, na odpowiedź. Po upływie tego czasu pyta się:
- Więc jak ? Co mi pani powie?
Studentka mowi:
- Sędze że z tkanki kostnej.
Profesor:
- A pan co mi powie?
Student:
- Ja sądze że z tkanki mięśniowej.
Profesor:
- Hm, no tak pan zdał, a pani się tylko zdawało!


Czasem mi żal, że nie śmieszą mnie dowcipy, z których się śmieją inni ( dobra może już je znam).
Smutno mi, popadam w doły, że nie wiem tego co inni po 5 latach studiów i kilku latach praktyki - o to, to mnie wqrza trochę, no że ja czegoś nie wiem.
No bo przecież ja  najmondrzejsza  ;-) po psie sołtysa (on tak za autami ciekał, że go jeden przejechał..;-)

Trochę mi żal, tych straconych na egzystencji życiowej lat, no ale nic to: PRZECIE JA ŻYJE.

Tak mnie naszło.

Sorka niewyspana ciut jestem.........
Nic się nie dzieje, bez przyczyny.
Każdy ma swojego anioła stróża.
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Pośladki ściśnięte, zęby zaciśnięte, pierś wypięta

bajo

Idespać, a o 2 wstać mam......


czwartek, 4 sierpnia 2016

It's alive.......

To postępuje........ swoim życiem istnieje........

 Takie życie taki lajf.

Ciasta nie dałam już rady zrobić.
Zrobię im kompot wiśniowy, a niech mają ;-)
Ale siedzieć daję radę i wiele innych rzeczy jednak też daję radę.
Na pagony jeszcze też dam radę, ale gówna w rurze utrzymać już (od dawna) nie daję rady.....
Dobrze jest nie trza psuć.
Zdrowsza się czuje na wózku niż niby w pozycji pionowej girunie przestawiając. 

Byliśma na  rynku, paprykę zooczyłam - o widzisz - to nasz obiad - leczo znaczy się.
Ogórki dokupił i  na grilla sztukę.
Pokroił, umył, wytrybował, ino ja tylko doprawiłam i  nastąpił szlus wszystkiego aktywnego dzisiaj.

Ni no, nie tragizujcie.
Wózek mam - wolność, niezależność, kolejne dane  życie mi posiadam (ale tornada jeszcze chcem ;-)
Nie zmarnuję wszystkiego tego przecie.
Żyć mi się chce ! ! ! ! !

No to wpieprzam je, ile tylko daję radę i wciąż jeszcze chcę, wciąż mało mi...........

No tak bez zmian u mnie, kochają mnie, kocham i ja, szczęśliwa żem, głodno życia mi.............
Grzeszyłabym jak bym (a można jeszcze bardziej ;-) jak bym słowem narzekającym gębunie mą skalała.......




Ps. wczoraj taki to komplement mi szczelono: chora jesteś, ale spoko masz,, Jurek chory ale, w sumie, spoko jest.
No to gicior jest - jakoś tak to szło :-D :-D