środa, 7 maja 2014

O rety znów sekrety...

Powitać, powitać szanowne grono :-)

Coś pochrzaniłam z czcionką, coś wykasowałam, coś wkleiłam, a tam trudno, liczy się treść ;-)

Dzień jak co dzień mija spokojnie.
"Zielona mila" w tle, świetny film, oglądałam dziesiątki razy. 
Nie sama, a z mężem (tak gwoli ścisłości;-) oglądam znaczy się, no normalnie upomniał się o ścisłość ;-) 

Jak widać u mnie/nas dzień jak co dzień.

Tak się czasami zastanawiam jak to ludzie sami sobie potrafią zgotować swój los, a potem narzekają jakie to życie podłe jest.
Nie raz słyszałam, przeważnie od innych "Tobie to łatwo mówić bo masz faceta, rodzinę". No w tym stylu teksty.
Nie koniecznie tylko inni chorzy tak mawiają, zdrowi również też mi tak "wytykają"
Heloł, o co kaman?
To że mam to co mam zawdzięczam li tylko i wyłącznie sobie.
Ponieważ, podstawa, ja wiem czego dokładnie chcę od życia (no może nie zawsze tak było, ale teraz tak jest!)
Komuś nie pasik być/żyć samemu w pojedynkę, to niech robi, a przynajmniej zacznie coś w tym kierunku robić, żeby samemu nie być.
Jak wszystko w życiu, nic nam nie jest dane za darmo. Na wszystko trzeba zapracować W życiu trzeba się w czymś poświecić, żeby osiągnąć inne. Coś za coś.
Czasem dziwię się jak to potrafią ludzie obwinić wszystko i wszystkich, że coś im się nie udaje, ale nie potrafią wpaść na tak proste rozwiązanie, żeby zacząć od siebie.
Nigdy nie żyłam przez pryzmat choroby i w życiu osobistym (no w tych związkach międzyludzkich;-)nie stanowiła ona żadnego wyznacznika.
Ale nie powiem było przykro, gdy się pobieraliśmy z Jurkiem, jak rodzinka się go pytała, czy aby wie co robi i co go za życie ze mną czeka.  
Wielu się jak widać pomyliło, zresztą nie tylko w tej kwestii. Ale dalej mogą słuchać porad wróżek ;-)
Ano właśnie, bo kto jak żyje to już jego problem. Powtarzam to mnie ma być dobrze i mej rodzinie. Tak samo winni czynić pozostali.
A jak kto żyje, co mnie to.Mnie ma być dobrze.
Są geje, są lesbijki, są różne inne odchyły. Na ten sam przykład są matki co niańczą synów do dojrzałej dorosłości. Nie moi synowie, nie moje matki. Ciężko mi jest sobie wyobrazić taką parę (matkę i dorosłego syna) na wspólnym wyjeździe wakacyjnym w jednym apartamencie, a bleee. Można też być ojcem, któremu zdarza się "zaliczyć" koleżankę córki. A propos tych wróżek, są tacy co kilka tysięcy miesięcznie wydają na nie. Oł siet....szkoda gadać. (Ja tam mam inne chobby do wydawania pieniędzy. Podróże. A jak nie mam pieniędzy to i tak podróżuję, od czego jest autostop ;-)) 
Można i wiele innych rzeczy, ale co mnie to. 
Mogę wysłuchać i się dziwić, i żyć swoim życiem, i moimi problemami, moimi szczęściami, które to dla mnie są najważniejsze, bo dotyczą MNIE i mojej rodziny. Bo mnie najbardziej własnie zależy na rodzinie, a rodzina to mój mąż i me dziecię.
Uwielbiam im gotować, piec, dla nich sprzątać, spełniać ich zachcianki i takie tam codzienności. Ja to uwielbiam i dobrze mi z tym. Ot i cały mój sekret, ja kocham żyć :-)

A mogłam Wam na samym początku powiedzieć, że jestem szczęśliwa....;-)
Oj bo ja wciąż taka niepoprawna ;-)
Ale swoja, co nie?? ;-)

No trza mi było tak od razu, nie ??!!

Ps. kiedyś (tutaj) pisałam  o SEKRECIE


Brak komentarzy :