wtorek, 6 maja 2014

новый, new, neu, új, nuwe, mpya, ny....Nowe przyszło !!

No i  nadszedł nowe czas zacząć.
W sumie ważne treść, co nie ?? ;-)
A skoro prowadzący się nie zmienił, to pozostaje po staremu wsio, no raczej !!! ;-)

Tak między nami jakoś wyraźniej mi się tu pisze.

Ale sentyment do blodka został. Tak go sobie przeglądałam dziś, kawał życiorysu i różnych historii różniastych. Echhhhh, no ale nie ma się co za siebie patrzeć. Do przodu trza i przed siebie. Pierś do przodu wypiąć to i brzuszek się lekko wciągnie ;-) bródka w górę i heja byka za rogi (no ale to już wiecie, że tatuś tak mawiał, Panie świeć nad duszą jego)
Co by nie mówić sentyment pozostanie. Zresztą blodka nie likwiduję (może z czasem uda mi się go przenieść) ale póki co pozostaje tutaj KLIK.
Tak w ogóle to córka mnie przekonała do blogspota. W sumie nie  musiała przekonywać ;-) Pierwszy swój blog na bloxie założyła, a potem przeszła na blogsa (tu jest jej blog KLIK, już kolejny, nie nadążam ;-) i jak zobaczyłam jak szybko, i jakie fajne rzeczy robi od ręki, to i jestem tu :-)
Naprawdę fajnie mi się tworzyło wszystko. Reszta wyjdzie w praniu, ale jest spoko :-) przynajmniej na razie ;-)
Oczywiście czeka mnie jeszcze parę poprawek i lekkich zmian.
A i mam do Was prośbę o info i komenty jak Wam to pasi, czy coś zmienić, kolory? wielkość czcionki? może układ?, co by Wam łatwiej było czytać. Optymistycznie oczywiście zakładam, że czytacie i jesteście, pozostaniecie ze mną :-)

Tak ogólnie nie mam dziś najszczęśliwszego nastroju.

No mogłabym długo, ale co ja Wam bede kukurykać. Jak nie wiadomo co co chodzi, to wiadomo o co chodzi.
Wszak jeszcze nigdy tak nie  było, żeby jakoś nie było ;-)

Auta w dalszym ciągu nie mamy. Jak jest ciepełko i słonecznie to wqrrr...za to, zamknięcie na trzecim piętrze w tym bloku. Wrrrrrrr, no ja jak to ja wychodzę, ostatnio do Biedronki, bez laski poszłam z maużonkiem swym. Pewien tata szybko zanierał swojego szkraba z zasięgu mego kroku (no bo w sumie nie wiedział czy naje..na czy naćpana) no i mi się odechciało.

Nie na długo, bo we czwartek do fryzmaestra z Laurą jedziemy.
Świetnie ścina chłopak. Wreszcie po latach znalazłam swego maestro fryzjerskiego :-D Tani, to nie jest, ale warto. Byłam już u niego i ma świetne opinie. Najważniejsze i tak jest ta właściwa, ta moja ;-) A Laurę jako młodą, gniewną nastolatkę zabieram, sądzę, że będzie zadowolona, dziewczyna wie czego chce i może w końcu ktoś sprosta jej wymaganiom ;-) ( cholewa moja krew, moja ;-)
Jak byłam taka zaqrzona dziś to stwierdziłam, że jak by co to w trumnie tyż muszę ładnie wyglądać (tam to przede wszystkim, bo luda to po śmierci się zjawią, tera się boją czy co ;-)
A maużonek stwierdził, że nie jest tak  źle skoro typowo babskie mam odruchy ;-)
Jutro pazurami się zajmę, sama se naostrzę ;-P

Na dziś chyba starczy.

Jutro bardziej takie moje przemyślenia, no takie życiowe planuję, się trochę tego nazbierało...


Przyczepności, szerokości moi  mili i słodkich snów

(ja to się dopiero rozbudziłam ;-)

Brak komentarzy :