niedziela, 14 września 2014

20 kilo, a może więcej..

Cześć i czołem moje żuczki kochane ludki

Padam na mój śliczny pyszczek, uffffffff
Wiecie co, pojechaliśmy wczoraj na rynek, zakupiliśmy różne produkty niezbędne do życia i funkcjonowania  naszego (kasiora drobna na konto wpłynęła, zwrot z fundacji za leki :-) no i mnie wessała jak zwykle ma kuchnia.
Ogórki, papryka, banany (bardzo w tym roku obrodziły), ej weźcie po złotówce były, grzechem było by nie kupić - wszystkiego po około  kilka kilo, no i te 20 kg śliwek.
Rany wiecie jak wyglądają paznokcie i palce po wydrylowaniu ręcznie takiej ilości śliwek?
Jak bym z grobu się chciała przekopać na powierzchnie, też ręcznie, własnymi palcyma i pazurami ;-)
Ciekawe kiedy to zejdzie?
Ja tam lubię w kuchni siedzieć, pichcić i kucharzyć, a że  jestem fanką przetworów owocowych własnych, no to jakoś tak samo wyszło.
Tak na serio, ostatnimi czasy, jak mnie coś boli, albo doskwiera i jest mi źle, to w te kuchnie uciekam.
Tam jeszcze jest PRAWIE normalnie.

No więc nie będę Wam więcej kukurykać, powoli przestaję chodzić.
Takie życie taki lajf.
Wiem co może dalej być, albo dobrze, albo źle, zawsze wszak są dwa wyjścia 

We wtorek jadę na komisję w sprawie  zmiany karty parkingowej dla ON, na 8:15 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
se takie jajeczka zrobili widać ;-)
Kartę parkingową mam od lat, tak samo jak orzeczenie, ale że naszły zmiany, to trza iść.
A że wraz ze zmianami mam miejsce pod klatką,, to nie marudzem ;-) za bardzo...
Wieczorem na zebranie rady rodziców do szkoły pierworodnego mego dziecięcia ;-) ej no nie robie se jaj, serio, serio. Historia widać zatoczyła pełne koło :-D

SŁuchajcie kończę, bo film o Klitchkach leci

paaaaaa

1 komentarz :

Unknown pisze...

Taka częstotliwość wpisów i wiadomości - to ja rozumiem !