czwartek, 12 listopada 2015

PAC-3

Cześć :-D

Tęskniliście?? Powiedzcie, że tak 
Bo ja tęskniłam.
To, że nie dawałam znaku, życia zupełnie nie znaczy, że się nic nie działo. Okropną kłamczuchą  bym była, jak bym tak twierdziła.
Wręcz odwrotnie proporcjonalnie.
Cały czas taki zapitol, że załadować nie ma kiedy :-)
Może tak ciut refleksyjnie mnie wczorajszy dzień nastroił (Wiecie ten nów w skorpionie;-)
Tak się zastanawiałam czy jestem patriotką i doszłam do wniosku, że raczej chyba mnie bliżej do systemu patriot jednak.
No cóż, temat pozostawię otwarty..............
Czas mnie mija ostatnimi miesiącami bardzo towarzysko, bo towarzystwo ponad wszystko (od oseska tak mam;-)
Nie pamiętam niestety, ale mamunia opowiadała, że jak mnie ochrzczono (zresztą, nie wiedzieć czemu, wcale o zgodę nie pytając), to podczas skromnego przyjęcia rodzinnego ;-) wynieśli mnie śpiącą w najdalszy kąt mieszkania z wielkiej płyty i w uszy watę włożyli. Mój najukochańszy braciszek miał za zadanie sprawdzać ciuchutko, cichuteńko, na paluszkach, czy watka mi nie wypadła i czy aby czasem buteleczki lub pieluszeczki, się w jedyny subtelny, znany miwtedy, sposób nie domagam (przez 2 pokoje słychać by nie było ;-)
Tak mi do starości pozostało......

Teraz tez w niejakiej krótkiej chwili między posiadami klikam Wam
Ale wierzcie mi, już nie mogłam wytrzymać i się powstrzymać :-)
Można by rzec, że u nie wszystko tak jak było, ale jakoś tak inaczej ;-)
Latorośl ma pierworodna chwały, dumy nam przysparza. Wszak tu zdziwienie jest zupełnie zbędne. Po mamuni swej.
Tyle, że w tym przypadku mamunia dumna straszliwie-uczeń przerasta miszczynię wiedzmią ;-) Bardzo nam z tym dobrze.
Ogólnie jest mnie dobrze. 
Powiedzmy, że nie wiem czemu, ale ogromną radość czerpię z najprostszych i najdrobniejszych chwil codziennego życia.
Gotowanie, sprzątanie, mycie (w tym siebie też ;-) prasowanie i tym podobna szarzyzna życia.
Jak niektórzy tego nie są w stanie zrozumieć i pojąć to mają problem.
A propos tego własnego się mycia. Jak wiecie, różne sytuacje, mnie w życiu mym skromnym, nawiedzają.
Otóz pragnę wszystkim tym co w takich chwilach są blisko mnie, szczerze podziękować. Za udostępnianie łazienek, cierpliwość, pomoc. Nie jest to dla mnie komfortowe. Może Wam się lekko to  czyta, ale lekko, a na pewno nie pachnąco.
Jechać  autem, tyłem do jazdy, na kolanach, przy otwartych wszystkich oknach. Oj tam, oj tam, najgorszy był pierwszy raz, jak we wszystkim, zawsze ;-) Ale skarpetki były czyste i suche..... :P ;-)

A wiecie co jeszcze i to najważniejsze, bo ja tu tak pierdu, pierdu.
Lepiej mnie. Nie, nie to że lepiej nie mówić, ino lepiej :-)
Zainspirowana informacją wyczytaną u  Agnieszki popularnie Ethel zwaną. Zakupiłam sobie kilogram  szaro-białych nasionek ;-). Przyswajam nasionka w różnych formach i jest mnie lepiej. 
Amantandynę po 3 latach odstawiłam, ino żałuję, że nie zielone te nasionka ;-)
Bo żyjąc w kraju absurdów, TK obznajmił, że będąc w stanie terminalnym (a nie wyglądam :-( ;-) mogłabym wchłaniać te zielone, ale nie mogłabym uprawiać, ha, ha, ha, ha :/ Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o piniondze.

No i jak zwykle na koniec najistotniejsze.

DZIĘKI WAM OGROMNE ZA PAMIĘĆ I WYSIŁEK PRZY ROCZNYM ROZLICZENIU ZA 2014.
Rozliczenie 1% dostałam.
Cudnie mnie się na sercu i duszy zrobiło.
Niemalże 1500 PLN wpłynęło na subkonto me.
Jesteście wielcy.
Spokojnie do apteki mogę się udać i jakby co do szpitala pojechać.

Jesteście cudni. 

Wdzięczna Wasza Yoana
Buziaki





















Brak komentarzy :