środa, 18 lutego 2015

pypeć

:-D
Hej, Hej, witam Was :-)

Przecież mówiłam, że nie będę pisać (jakiś czas)
Czasami tak jest, że wyczuwając niezbyt pomyślne i niesprzyjające fluidy oraz warunki biopsychometeo, to człek nie ma ochoty na jakąkolwiek aktywność ;-)
Wiem, wiem, sama na tym się łapię, iż nie każdy jest tak rozgarnięty i mundry ;-) jak ja, pierwsza po psie sołtysa ;-) ;-)
Biorąc pod uwagę powyższe jak nigdy wcześniej poinformowałam szanowne gremium o hibernacji aktywności. A co najlepsze jest w takich stanach? dobra książka oparta na krwawych faktach. Ponieważ moi drodzy ja uważam, że historia skrzywdziła i owionęła złą sławą chociażby Elżbietę Batorównę czy też Włada Draculę, albo Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst (oj teraz mnie poniosło, znana jako Katarzyna II Wielka)
A tak nienawidziłam w liceum historii, a teraz tylko te historyczne powieści czytuję.
Mogłabym w kółko tak, najlepiej byłoby z kimś podyskutować i powymieniać opinię, mogę się przecież mylić ;-) (ja??!!)
A później to zaległości życia codziennego mnie zassały i tak trzymają do chwili obecnej.
Nie mniej jednak widząc, czytając i rozmawiając z Wami, że za już ciut za długa ta przerwa. Nieustająco mnie wzruszacie.
Dziękuję Wam. Dziękuję bo jesteście, a dzięki Wam i ja :-)
No bo wiecie 1%, darowizny, wtedy mam na leki i inne takie...

Cały czas wracam do podróży stopowej. Jak było fantastycznie, ci ludzie poznani, ta adrenalinka, mhhhmmmm, no i te kabiny w tirach i busach.
SUPER ZAJEFAJOSKIE  UCZUCIE.
Najlepszy numer to taki, że człowiek, który "podrzucił" nas do Goerlitz, i z którym przegadałam ciurkiem godzinę, i którego w ostatniej chwili spytałam się chociaż jak ma na imię, no to że nie  mam do niego żadnego kontaktu. Ale swoimi życiorysami się zdążyliśmy wymienić ;-) nikt nie myślał o namiarach, nie było czasu przecież ;-) Trochę, żal bo z  człowiekiem na tych samych falach nadawaliśmy.
Ale, że nic się nie dzieje bez przypadku........

Ze spraw bieżących jeszcze.
Tak przypomnę tym, co może nie pamiętają, albo upsss, mnie po prostu nie znają (a są tacy;-)
Co do lizania (ech Wy świntuchy jedne ;-) a post się zaczął, dziś środa po zapustach przecież)
No, a o czym to szło? aaaaa o lizaniu. No to powtarzam/informuję od lizania to ja mam ludzi, ale generalnie co i komu chcecie lizać to już każdego indywidualna sprawa przecież. Każdy lubi to chce, co nie? 😉

A propos zapustów.
Kapturek taki standardowy, znany i gajowy, tylko  w tym roku wilk inszy ;-)
Ostatki na imieninach u x.Juiana.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i duuuuużo cierpliwości do całej trzódki :-D

Aj no i nie ukrywam, że ostatnie kilka dni było z lekka dołowato denne (znaczy się, że nisko na dnie psyche mego)
Bo tak się porobiło niefajnie się posypało przez ostatni miesiąc.
A jak by się nie zgodziło i nie zrobiło może by inaczej było. EEEE gadanie. Mama też tak mowiła, że jak by w szpitalu u taty zostało, to by nie odszedł. Mówiłam, że dołowatodennie) 
Aczkolwiek zdecydowanie więcej asertywności trza!!!!
Na nogach jeszcze jakoś się trzymam w pionie, jak się kogoś/czegoś przytrzymam, a reszta.......ech szkoda gadać.
Kule jutro będą (fioletowe;-), a po wózek (póki co taki zwykły, tradycyjny na razie) jedziemy w weekend.
Żeby do ludzi, do życia.......
Taaaa, ale i tak za mnie do tramwaju/autobusu nie wjedzie. Natomiast już windy i udogodnienia w szkole się szykują, żebym na wywiadówki i kolejne imieniny dotarła;-)



Przyczepności 

Ps. a tego pypcia to od tygodnia mam na języku, ktoś wredny o mnie pewnie gada, a niech gada jak nie ma co innego do roboty



Brak komentarzy :