poniedziałek, 15 grudnia 2014

eliminacje

Cześć.
To znowu ja :-)
Zaskoczka, prawda ? ;-)
Oj no, a któż by inny, niżby ja :-)
W dalszym ciągu melodii twórczej we mnie brak.
Może to dlatego, że realnym życiem się zajmuje i napawam.
Super spędziliśmy miniony weekend. Towarzysko.
Nagadalim się, naśmialim i takie tam :-D
Nadszedł jednakoż poniedziałek szary i bury, i szybciutko pokazał, że w obłoki to nie pora teraz.
A jak nie wiadomo o co chodzi.......
Obecnie jest czas wyboru poprzez eliminacje.
Nie znacie tego????
No bo tak: potrzebne jest to, i to, i tamto. Umówieni jesteśmy, żeby to kupić i tamto zrobić.
Zaczynamy liczyć i wychodzi tak: Bez tego się obejdziemy, bez tego i tamtego przecież da się przeżyć, ważne że mamy siebie. No i od razu jak dużo czasu się znajduje ;-) :-]
Prawo murphiego robi swoje. Mój wspaniały robot kuchenny zazgrzytał groźnie i coś tam w nim stuka i chrobocze. Jutro do serwisu zawiezie się, no kto zawiezie ten zawiezie,myślałby kto, że Wy tacy szczegółowi jesteście ;-)
A że na kaca najlepsza praca, żeby za dużo człek nie rozmyślał nad tym czego mu zbywa.
Wymyśliłam zrobić ciasto, a że najekonomiczniejsze to wychodzi drożdżowe, wstawiłam zaczyn, a tu pierworodne dzwoni i się pyta czy pączki umiem, bo koło cukierni tak ładnie pachnie takimi i ona tak by chciała. No to wsio mi rybka, czy w piecyk czy w rondel. Takie maciupkie porobiłam, a ono (to ciasto) jak zwykle 3x urosło. Bo mię w rękach wszystko rośnie ;-) a wyszły takie wcale nie malutkie.
ALe co się działo. Przecież gorsze niż szarańcza są, jakiś chochlikowy pomiot.
Zanim skończyłam smażyć to wyżarli prawie wszystkie takie ociekające tłuszczem, ciepłe z cukrem pudrem. Zapomnijcie o zdjęciu. Blisko 80 ich było :-)
Ale już było.
Lubię im dobrze robić.
No bo najważniejsze żeby w życiu robić to co się lubi. A jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma..... :-P



Brak komentarzy :