wtorek, 28 lutego 2017

stół, kopniak, siekiera

BRY.....


Jak to u mnie, całościowo:

kopnij we wrota od stodoły to siekiery się sypną. - innym nożyczki jedynie brzękają.


Boje się. Wiem, wiem, tylko idiota by się nie bał.

Taka u mnie kumulacja bingo rodzinna. 

Ech.

W bonusie coraz to różniejsze rzeczy dostaję.

Trzymajcie kciuki, żeby to tylko ogromne ślepia były, no bo strach ma zawsze wielki wytrzeszcz.

Jutro idę tam gdzie  ponad dziesięć lat temu kochaną osobę żegnałam. (póki co na kontrolę)

Boję się.

Bo finalnie nie wychodzi się stamtąd.

Oddział śmierci - jedni z nadzieją - inni już po.

Boję się.


Nie zmienia to faktu, że do pracy pójdę z opuchniętymi oczętami.

Buczę straszliwie i okropnie.

Nawet mało pomaga, że swego nie biorą,no a dobra to ja raczej nie 

jestem, dobra zołza jedynie ;-)

Dobra.

Trzeba być twardym nie miętkim.

Głowa do góry, broda i pierś do przodu, pośladki 

spiąć, byka za rogi i heja do przodu.


EEEEE, napije się kapkę i zasnę.

Bajo.


Trzymajcie




Brak komentarzy :