Co ja mam, Wam powiedzieć???
U mnie bez większych zmian.
Tak samo kocham i kochana żem, wciąż nieustannie.
W biegu tak klikam - mnie zawsze gdzieś pędzi i gna.....:-)
Przynajmniej w którymś momencie się nie zawiodę :-D
Jak miałabym żałować, że czegoś nie zrobiłam, to wolę to zrobić.
Wszak niewykorzystane okazje się podwójnie mszczą.
Za dwie stówki nie będę się sztrymić, bo kiedyś mogłabym żałować, że ich nie straciłam........
Wczoraj przed marketem zaparkowałam i młodego mężczyznę zooczyłam grzecznie się zapywouję, czy mnie pomoże???
Pan że i owszem chętnie (jak każden zawsze :-)
No żeby pojazd z pojazdu wystawić.
Zawsze uprzedzam, że lekkie to nie jest bo cirka 130 kilo.
Pan wyprowadzając po rampach, na moje pieny dziękczynne, że teraz ze spokojem na zakupy się
usam, wiktuały drogą kupna nabędę i z córką tydzień kolejny, dzięki temu przeżyjem,
zdziwił się, że sama na zakupy chodzę.........
W szpitalu doktorem młodym jest i raczej rzadko się spotyka z tak szeroko rozwiniętą aktywizacją ON.
Moje zdanie: jak się kto nie chce, to się nie aktywizuje.......
AAAA że ja sam????? przecież Wy nie wiecie!!!!!
Mój maużonek, się zaktywizował i do pracy poszedł i w delegacjach dalekich pracuje :-)
Dumna jestem z pierworodnej mej, z Jerzego mego ukochanego, a nade wszystko ze siebie :-D