niedziela, 28 grudnia 2014

Posiady, podłazy, pługi i zamiecie ....

Ho, ho, ho......
Jak żyjecie moi mili ?
Ja nader wyśmienicie. Jak zazwyczaj zawsze ;-)
Święta, święta i po świętach. Dwa dni szykowania, 45 minut pałaszowania ;-)
Potem naszli podłaźniki-szkodniki ;-) wszystko wyjedli i wypili, i na czwarty dzień nas opuścili ;-) :-D
Chaupe młoda w dwa dni wysprzątała.
Podłaziory naszli wiosną, a zimą wracali.
Zawiało, zmroziło, nakurzyło, białą pierzyną świat przykryło.
Fajnie wyglądali w tych tenisówkach i halówkach w pełnym śniegu.
Oj zima, zima ku nam przyszła.
Duje, mrozi i kurzy non stop.
Piknie panie na tym świecie, oj piknie.
Tak milusio, przytulniusio jak się w chaupie, przy piecu siedzi i na pikny świat się z góry paczy ;-)
Zakopianka mobilki zadupcona caluśka ;-)

czwartek, 18 grudnia 2014

Łaziory ;-)


DzięWamDobryCoś Wam Powiem, moje szczęścia.
Święta idą, już za pasem są.

Radosny to i ważny jest, będzie czas.
Na bok smutki trzeba zrzucić. Wszak rok się kończy niebawem, nowy przyjdzie. Lepszy.
A skąd ja to wiem? bo będzie taki jak ja chcę żeby był ;-)
To tak jak wiele razy słyszy się, że ktoś nie czuje atmosfery świat
Atmosfera moi drodzy jest w nas, w naszej duszy.
To było takie małe wprowadzenie.
ŚWIĄTECZNIE MI w duszy gra.
Jest jak jest. Mam świadomość jak może być. Przecie nie będę siedzieć, płakać i jończyć, to nie ja, ja tak nie umiem.

 Cieszę się z tego co mam, zgarniam z życia ile tylko mogę unieść i już....
EEEE, tam. co ma być to będzie..... ;-)
Jutro mamy Wigilię szkolną. Wielka feta.
Problem znów jak się ubrać. Taki problem, to nie problem. Tam mnie w wielu stylizacjach jeszcze nie widzieli ;-)
Z czasów normalnego człowieczeństwa została mi masa ciuchów :-)
Cza pazurki wyostrzyć, umalować, włoski wyczesać.... ;-)
A my gdzie święta. No i tu Was zaskocze. U mych braci. Haaaaaa.
Na Podhalu. Zdziwieni?? ;-)
Znowu te podłazy, kolędniki i inne pastorałki (wolno gada syćka cepry zrozumią;-)
Znowu cała chaupa owsa bedzie (no nie tylko owsa ;-)
W poniedziałek zwijamy manele, kota w koszyk i jechane :-D
Ano i co najwazniejsze.
Pamiętacie to wesele, co to w zeszłym roku byliśmy, a nie mówiłam ;-) no na takim prawdziwym   weselu góralskim weselu Jacka i Iwony byliśmy. Tydzień przed, tydzień po. Poziom C2H5OH w oczach się odznaczał ;-) A Jacek to syn mego brata, znaczy się on mym bratankiem jest ;-)No i tera na dniach baba mu się będzie rozwiązywać ;-)
Wiktoria Maria będzie.
Pięknie, prawda ???????!!!!!!!!!!!!!!!!
Się będzie działo, oj będzie !!! :-D
Żyj szybko , kochaj mocno, umrzyj młodo  - ( to ostatnie mnie nie grozi, ja wiecznie duchem młoda :-D






poniedziałek, 15 grudnia 2014

eliminacje

Cześć.
To znowu ja :-)
Zaskoczka, prawda ? ;-)
Oj no, a któż by inny, niżby ja :-)
W dalszym ciągu melodii twórczej we mnie brak.
Może to dlatego, że realnym życiem się zajmuje i napawam.
Super spędziliśmy miniony weekend. Towarzysko.
Nagadalim się, naśmialim i takie tam :-D
Nadszedł jednakoż poniedziałek szary i bury, i szybciutko pokazał, że w obłoki to nie pora teraz.
A jak nie wiadomo o co chodzi.......
Obecnie jest czas wyboru poprzez eliminacje.
Nie znacie tego????
No bo tak: potrzebne jest to, i to, i tamto. Umówieni jesteśmy, żeby to kupić i tamto zrobić.
Zaczynamy liczyć i wychodzi tak: Bez tego się obejdziemy, bez tego i tamtego przecież da się przeżyć, ważne że mamy siebie. No i od razu jak dużo czasu się znajduje ;-) :-]
Prawo murphiego robi swoje. Mój wspaniały robot kuchenny zazgrzytał groźnie i coś tam w nim stuka i chrobocze. Jutro do serwisu zawiezie się, no kto zawiezie ten zawiezie,myślałby kto, że Wy tacy szczegółowi jesteście ;-)
A że na kaca najlepsza praca, żeby za dużo człek nie rozmyślał nad tym czego mu zbywa.
Wymyśliłam zrobić ciasto, a że najekonomiczniejsze to wychodzi drożdżowe, wstawiłam zaczyn, a tu pierworodne dzwoni i się pyta czy pączki umiem, bo koło cukierni tak ładnie pachnie takimi i ona tak by chciała. No to wsio mi rybka, czy w piecyk czy w rondel. Takie maciupkie porobiłam, a ono (to ciasto) jak zwykle 3x urosło. Bo mię w rękach wszystko rośnie ;-) a wyszły takie wcale nie malutkie.
ALe co się działo. Przecież gorsze niż szarańcza są, jakiś chochlikowy pomiot.
Zanim skończyłam smażyć to wyżarli prawie wszystkie takie ociekające tłuszczem, ciepłe z cukrem pudrem. Zapomnijcie o zdjęciu. Blisko 80 ich było :-)
Ale już było.
Lubię im dobrze robić.
No bo najważniejsze żeby w życiu robić to co się lubi. A jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma..... :-P



niedziela, 7 grudnia 2014

bez zmian - dzieje się

Ano, nie było mnie kawałek czasu, ale przecież ja wciąż byłam i jestem :-)

Mnie tam w domu zawsze powtarzali, że najlepsza wiadomość, to brak wiadomości, a te co się najszybciej rozchodzą to są te najgorsze.
Żebym ja zawsze tak starszych słuchała ;-)
Ja widocznie, hobbistycznie, w popiele lubię grzebać ;-)

 

Aczkolwiek bardzo realnie zdaję sobie sprawę, z nieuchronności końca wszystkiego, ale w mej percepcji sie nie mieści (NIE OGARNIAM MOMENTU)  że przyjdzie moment, iż nie wstanę. Jak to ?? Ja?? o nie, co to to nie!! Przykre ale prawdziwe moi mili Państwo. Zawsze przychodzi kres.
Ale każdy dobry horror, kończy się tak, że jednak zapowiada ciągłość ;-)

Najbardziej, na pierwszy rzut oka, to podobny mam kolor włosów :-D

Od razu zaznaczę, że podobieństwa można się doszukiwać do igrzysk śmierci...

AAAA właśnie, moi drodzy, w tym czasie kiedy byłam, ale mnie nie było ;-) byłam (z rodzinką i nie tylko ;-)  na enemefie 
Takie oto trzy wrażenia:
wysiedziałam
nie zasnęłam
fajne doznania.

Czego się dla dziecięcia nie uczyni !!!!!!

Tak poza tym  istna normalka.

Po raz kolejny się przekonałam, o prawdziwości maksymy DURA LEX SED LEX , a łowcy spadków żyją w najbliższej rodzinie i jakieś cztery bloki dalej ;-).
Do mycia tyłka starej ciotki  najlepiej wystawić biedną, prostą kuzynkę, ale do przekazania zasłużonego jej mieszkania, to to już nie. ECHHH szkoda gadać, całe szczęście,że  to ta prosta ciotka będzie spać spokojnie. Jak ktoś chce tak żyć i tak umierać (na krzywdzie słabszych żerując, udając, że mnie na ulicy rodziny nie poznaje, to już jej sprawa. Ja tam ze spaniem problemów nie mam :-)

Tak na serio to cały czas bym spała.
Nawet popołudniowe tricoloro latte nie pomaga.
Coraz słabsza jestem. Chudnę jakoś na potęgę, waga przekroczyła trzeci poziom zagrożenia - uciekła adolfowi przez ruszta. Tarczyca ponoć w normie.
Coraz mi ciężej nogami przebierać,
 i inne takie tam, nie będę truła tutaj o tym Wam.
Ale może być gorzej, tak??
No cóż takie życie, taki lajf. Jedni chorują na grypę, inni na cukrzycę, albo na raka, a ja  na stwardnienie rozsiane (między innymi ;-)
Nie ma  się co rozczulać. Moje łzy w niczym nikomu nie pomogą, a na pewno nie mnie ;-)
Co wcale nie oznacza, że czasami nie płaczę, już tak z bezsilności, tak dla zdrowotności.
Grunt żeby do przodu, zęby zacisnąć, cycki wypiąć, byka za rogi i heja do przodu, przecież tyle fajnego jeszcze  przed nami.

Wszak ktoś czuwa. Bo anioły są wśród nas tu na ziemi.
Kiedy już wydaje się być tak beznadziejnie (bo to nie ma kasiorry, bo to w jakieś doły się wpada, bo to nie  widzi się możliwości) ciach bach telefon i wszystko się zmienia o 180 stopni.
No i _uj, że chodzić nie mogę, ale usteczka i oczęta śliczne mam :-)
Przecież na kimś trzeba się uczyć i trenować, a ja dla dobra nauki wszystko,a że trochę boli, oj tam nie przesadzajcie.....
No, a w te mikołajki za Mikołaja pani opiekunka społeczna zadzwoniła :-) Jakieś się fundusze pod koniec roku znalazły i do następnej rencinki dotrwamy :-D
A mówiłam, a mówiłam nigdy nie wiadomo "czy za rogiem nie stoją Anioł z Bogiem"


Oczywiście do szewskiej doprowadzam moich w domu , bo ja wszystko sama. Na krzesło po coś tam, ja sama, i takie tam, no bo przecież jak mi przyjdzie samej, jak Jurka nie będzie w domu, a Laurka w szkole, a nie daj Bóg ta padaczka, to co ?? to będę sprawdzać szybkość reakcji uckiego pogotowia i/vs mojej trzeźwości umysłu .
W łódzkiej karetce pogotowia pacjent odzyskuje przytomność: 
- Gdzie ja jestem? 
- W karetce. 
- A gdzie jedziemy? 
- Do zakładu pogrzebowego. 
- Ale ja jeszcze nie umarłem! 
- A my jeszcze nie dojechaliśmy.

Nie mogłam się powstrzymać ;-) no co za prawdę się obrazicie ??? 
Ja się w Warszawie leczę .

Dobra kończę i idę się do lulania szykować

Bo tak generalnie u mnie bez zmian:szczęśliwa, spełniona, kochana, kochająca 
:-D