sobota, 31 maja 2014

i rym cym cym i tra la la ......

To chyba nałóg jednak jest ;-)
Jakieś takie wciągające, czasami bynajmniej ;-)
A  no bo ja tak o pisaniu na blodku :-P
Chyba normalnie jakąś wenę łapię ;-)
Tak sobie kombinuję, że to może przez pedały.
Oj Wy to jesteście ...;-) oj no, że przez rower.
Bo niebywałą ciekawostką biologiczną, w sensie neuro, no taka zagwozdka neurologiczna.
Chodzić mnie trudno, pionu nie łapię, ludzie z boku (bez urazy, jeśli ktoś się poczuł dotknięty) obserwując, myślą, żem fazę złapałam;-) A to tylko moja normalność jest :-D
No i wiecie co, jest taki moment, jest taka chwila, taki czas, kiedy czuję się wolną, wolną od ułomności wszelakiej, kiedy wiatr me włosy targa  i na rowerze jadę.
Coś niesamowitego. To nic, że trza mi pomóc wsiąść nań i zeń zejść, ale jak jadę......
z pedałami się mój mózg dogadać potrafi. Więc upajam się chwilami wolności.
Póki jeszcze mogę. Coś pięknego :-D
Doktórka mi  to wyjaśniła, że to w sumie rower mnie prowadzi, a mnie się tylko wydaje, że to ja jego ;-) Potęga naszego umysłu jest widać wielka :-D
No a że za 2 tyźnie na te operację się udaję i nie wiadomo jak będzie, planuję się obudzić po narkozie, ale bo ja to wiem jak będzie ;-) Wiśta wio łatwo powiedzieć, że niby dziecinne migdałki, he he he, u mnie nie ma dziecinady :-P
 Bo ja taka na serio, nie? ;-)

Szerokości wszystkim

Ps. jutro chyba też będę jeździć więc uważajcie na ścieżkach rowerowych ;-)





piątek, 30 maja 2014

siedzę i myślę ;-)

Tak sobie siedząc pomyślałam, a wręcz zatęskniłam :-), żeby coś napisać.
Tyle się  wokół dzieje, a ja tu milcze ;-)
Może dlatego, że jeszcze ozorkiem mielę i że w większość
A poza tym ja to lubię tak w oczka patrzeć jak rozmawiam. Obserwować reakcję, jak me mądrości wygłaszam:-D Ja to lubię się posprzeczać, dopuszczam sytuację, że nie wszyscy są tak mądrzy jak ja ;-) trafiać się mogą mądrzejsi (nie kojarzę, żebym takową istotę spotkała;-) Mowa tu o mądrości, a nie o wykształceniu, bo to jedno z drugim czasem ma niewiele wspólnego.
No bo na ten przykład, dla przykładu: zmarło się Jaruzelskiemu i jak my się zachowujemy? Tam go nie chować, tu go pochować, ten se pokrzyczy, tamten se coś napisze. Ludzie, heloł, wobec śmierci każdy jest równy, tak samo gnić będzie nasza marna powłoka cielesna. A nigdy nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy w waszym/naszym życiu i jak nas historia osądzi, i jaka kolejna władza będzie u steru, nie wiemy kto nas będzie osądzał.

Wqrzają mnie pewne sytuacje, ale skoro nie mam wpływu na działanie innych ludzi, nie odpowiadam za ich poczynania i myśli, to co mnie to. Każden niech se żyje jak chce, tak żeby jemu było dobrze.
Lesbijki, geje: nie mam nic do nich, póki się do mego męża nie będą dobierać, a zresztą jaka to różnica jak by się hetero baba dobierała-dla mnie żadna, zadrapię i ofukam po prostu ;-)
No chyba, on sam by chciał tak jakoś coś inaczej, kocham go , uszanuję, bo chcem żeby był szczęśliwy, ot po prostu. No ale z kim jak, nie ze mną, będzie Mu tak dobrze :-D :-D :-D

Jest jeszcze kilka, no dobra, wiele innych tego typu, zajawek ;-) Wody ;-) (w wisle by zabrakło;-) a ja bym  gadała i gadała ;-)

Dla przykładu, na ten przykład po raz kolejny doszło do mnie, że żyjemy w czarnej dupie, czyt, w mieście łodzi. Leczyć się tu to strach (albo wytną nie ot co trzeba, albo nie ma komu zrobić podstawowego usg) a i doszłam do wniosku, że z osobami po ropniach w mózgu (innymi przypadłościami;-) to szanowne uckie grono lekarskie, miało styczność co najwyżej w kostnicy.
Dlatego leczę się w Warszawie i tam też prawdopodobnie za 2 tygodnie nastąpi kres żywota mych migdałków. 
Mechaników samochodowych też tu brak, na pęczki jest za to wymieniaczy części ;-(
Nie będę się tu rozpisywać, jak to "znajomi" "mechanicy" chcieliby na nas zarobić....
Ale bym tu zgrzeszyła, nie wspominając o pasjonatach co potrafią czasem coś z pasją naprawić, ale on już z poza Łodzi.Chylę czoła.

Skoro już temat auto-moto poruszam, to mamy już nasze autko :-) ale niezmiennie nie mamy co do nie go wlać ;-)

Przykro mi jest jak siostra przechodzi na drugą stronę ulicy, żeby z bratem się niby nie zobaczyć, ot rodzina p........a, no że Polska rodzina. A tam...........
U mnie co w sercu to i na widelcu, co mam to w oczy powiem i nie rozumiem czemu prawdy się boją.

Pomimo tego wszystkiego niezmiennie jestem szczęśliwa,spełniona no i moja zwykła "śpiewka", a że zdrowotnie coraz to gorzej, ot nie można mieć w życiu wszystkiego :-D


A na koniec tak radośnie, migawka ze spacerku ;-)
Przecież powtarzam Wam ciągle, że u mnie sielsko, wiejsko, anielsko........





niedziela, 25 maja 2014

Bez ciśnienia

Nie mam jakoś ostatnio melodii  do pisania bloga.
Pogoda mnie troszkę rozpieściła. Ja uwielbiam takie upały, czuję, że żyję wtedy.
Ale było i się skończyło.
No widzicie, nie mam melodii do pisania. Czasem tak jest i już.
A może nie chce mi się już wariata strugać ;-) (bez urazy dla wariatów) i udawać, że wszystko jest super, hiper piękne. Bo wszak takie nie jest.
Nie ma co się skupiać jedynie na sobie.
Ja też mam swoje problemy, zupełnie ode mnie niezależne. Trzeba sobie z nimi poradzić. A że nie jestem typem, który wszystko wywala publicznie, więc jest tak qlawo na blogu, zresztą qlawo nie tylko tu.
Nie ja jedna chora jestem, nie ja jedna problemy mam, a nie ma nic gorszego jak choroba kogoś bliskiego.

Pozdrawiam wszystkich
Trzymcie się mocno i nie pękajcie
Kiedyś zwykłam mawiać-trzymaj się ramy, to się nie posramy-z czasem powiedzonko nabrało zupełnie innego realistycznego wydźwięku.

Szerokości

Ps: a głosowaliście??bo ja tak

sobota, 17 maja 2014

Brak wiadomości - dobra wiadomość

Wczoraj  miałam pisać, ale byłam już tak klapnięta, że siusiu, paciorek i posznęłam spaciuchnać ;-)
Jejku, jak ja lubię spać.
Budzę się taka super wypoczęta, dopóki z łóżka nie wstanę, ha ha ;-) i od nowa polskaludowa

Eeeee tam, nie jest źle. Mój mąż zwykł mawiać, że słuchajcie mnie, to będziecie pić, a nie łykać ;-)

Zrobiłam obiadek, wczoraj już zaczęłam go robić, no ten obiad ;-) no i dziś na 14:30  był :-)

Jak już kończyłam Jurek gada cobym se usiadła, a on dokończy. Chyba se żart.
Już nic  w tym domu nie robię. Nie sprzątam, nie prasuję, nie chadzam na zakupy, no chyba, że do etesco zakupy, jak mam środki na koncie ;-P. No i że niby jeszcze kuchnie mam oddać.
O nie!!! co to to nie!!!!!!! Kuchni nie oddam tak łatwo. Kuchnia jest maaaaa!!!!!!

Dziękuję Wam za miłe maile. Jasne, że dam radę, bo jak nie ja to kto?? :-D

Zastanowił mnie również wpis pod o mnie. Moja silna wola?? Chyba się z tym po prostu urodziłam, z takim zadziorem i parciem na życie.
Taką sobie retrospekcję (uff, jakie trudne słowo;-) życiową poczyniłam wczoraj. Wszystko sprowadziło się do tego, że zawsze są dwa wyjścia: albo będzie dobrze, albo będzie źle.
Tak samo jest z nami, albo się poddamy i pogodzimy z losem. Inaczej rzecz ujmując, jakim mnie Panie Boże stworzyłeś, takim mnie masz. Jeśli zapomnimy o naszej własnej wolnej woli, no to możemy tak sobie egzystować. Jak kto woli.
A można też chcieć i do tego dążyć. Warunek jest taki, że wiemy co chcemy ;-)

Zawsze będę podkreślać, że wszystko co mam nie spadło z nieba, tylko jest zdobyte i wypracowane silną, upartą osobowością, taką na przekór i taką na odwrót.
Łatwo to czasem nie jest, ale w ogólnym rozrachunku i tak wychodzę na plus, przynajmniej tak mi się wydaje ;-)
Grunt, że mnie to pasik i to mnie (i mej rodzinie) jest dobrze  :-D :-D :-D

No i jaki z tego wniosek.

WYSTARCZY TYLKO CHCIEĆ

No, a że chora? oj dajcie spokój nie ja jedna, nie pierwsza i nie ostatnia. Miliony przed, miliony po.
W rodzinie też świętą krową nie jestem. Inni też chorują (mąż, dziecko).
Przestańcie jończyć i tylko nad sobą się trząść, ale jeśli będzie Wam z tym lepiej....... :-P

Lubię się  fanie, ładnie ubrać, fajowy-odlotowy make-up uczynić i do ludzi iść. Bawić się, zwiedzać świat. Cały czas plany podróżnicze snuję i realizuję.
Przecie to żem w jakiś sposób ułomna to nie znaczy, że nie mogę żyć. Nawet jeśli inaczej, efekt niejednokrotnie jest lepszy.

Wiecie, że jest szansa na nasze autko, że będzie jeździć, ale tylko jest szansa ;-)
A że, na wodę nie jeździ, to planujemy stopem nad Adriatyk. Bylebym chociaż o kulach kuśtyk, kuśtyk.

Czas pokaże, pożyjem, uwidimi.

Dziecię me w poniedziałek na zieloną szkołę jedzie, ale ma fajnie, co nie? ;-)
A my mamy chatę wolną, fajniej, co nie? ;-)

Posłałam wyniki badań do Warsaw, czekam na odpowiedź.
Do córrry, jakieś badziewie się przyplątało i na razie nie wiadomo co to (alergia, cukrzyca, astma czy insze badziwatostwo) jesteśmy na etapie diagnozy, czekamy na wyniki i takie tam terminy.
Nie wiadomo co z moim turnusem SPA. Tak może chytrze w rocznicę: 27 maja :-D

Pożyjem uwidim.

Jak co rusz widzicie, nie zamartwiam się rzeczami, na które kompletnie nie mam wpływu.
A o ile  lżej tak się żyje.
No ale trzeba jakiś czas to w sobie, u siebie wyćwiczyć ;-)


Dziś z samego rana niemalże obudziła nas baaadzo przykra wiadomość.
Juchas zmarł.

Aż mnie zmroziło, przy telefonie rano. Wspaniały człowiek. Znałam go od lat. Wiele mojej rodzinie i mnie pomógł. W czasach kiedy na tysabrii zbierałam zorganizował zbiórkę pod bazyliką. Na pogrzeb mojej mamy osobiście przyjechał. O pomocy duchowej nie wspomnę...........

Panie świeć nad Jego duszą.




wtorek, 13 maja 2014

prawie ;-)

Byłam, wróciłam i prawie zdechnęłam ;-)

No, a że prawie czyni wielką różnicę, no to jestem ;-)
No bo jak pacjent chce żyć to i medycyna jest bezradna:-)
Tak więc mam się dobrze.
Samopoczucie określam jako wspaniałe :-D (oprócz tego że mnie Jurek czasem irytuje, bo ma tysiąc rzeczy jak ja chcę chwilę popisać (ot zazdrośnik taki ;-) i  prycha, parska jak na mecz paczy :-P, takie widać zwyczaje samcze :-P )

A samopoczucie serio mam super, a co mam mieć insze. Byliśmy zajechaliśmy, wróciliśmy. Blablacarem podróżowaliśmy i innym transportem miejskim :-) Doszłam? Doszłam!! Dumna i blada ( i to jeszcze jak z tego zmęczenia) ale nie ma tragedii (jeszcze ;-)
Jeszcze sama chodzę, sama jem, sama się ubieram, a nade wszystko sama gadam i z tym zupełnie nie mam problemu :-)

Muszę na cito porobić jakoweś badania i jeszcze bardziej na cito do Warsow posłać i w przyszłym tygodniu, albo i też w tym następnym, po tym następnym, prawdopodobnie rozpocznę kilkudniowy albo też parotygodniowy turnus SPA ;-)

Pasmatrim, uwidim :-)

A w Sztolicy fajnie było.
Najlepszy numer był jak to my z prowincji uckiej, żeśmy do kiosku  weszli kupić bilety. Przy biletomacie jakaś panna po 10 groszy wrzucała. Się pytam "bilety dostanę?" Pan na to "nie, można kupić" I my takie rozgarnięte, Sztolicą oszołomione, w tył zwrot i do wyjścia. Ale w porę zajarzyłam o co kaman (jakieś 30 sek opóźnienia) i się wróciliśmy do Pana i kupiliśmy.
No tak to jest jak się z prowincji zabitej do wielkiego miasta jedzie ;-)

No, a teraz: siusiu, paciorek i spać :-)

karaluszki do poduszki :-)


niedziela, 11 maja 2014

i co najpierw ...???

Cześć

Zła jestem. Generalnie to nawet i wściekła, No i niby  o co? (A o gówno q..) no generalnie to bez sensu. Bo nie mam na to wpływu żadnego. A im bardziej się wściekam, tym i tak będzie gorzej, bez sensu.
Uffff.
Się wzięłam naszykowałam. Do kościoła iść chciałam. Ale jak się naszykowałam, musiałam usiąść i odpocząć. Odpoczęłam. Nawet na dół zlazłam, na tych trzęsących się chybotliwych kulosach.
Zlazłam z tego trzeciego piętra i ledwie wlazłam z powrotem.
No i ogarnęła mnie wściekłość na mą niemoc.
No i po co się ciskać, wściekać, jak i tak nic nie można na to poradzić. Ani ja, ani nikt inny.
Ale nie buczyłam, ani jedna łezka nie poleciała na wierzch. Stłumiłam w zarodku :-P Nie będę francy (że niby w sensie choróbska) satysfakcji dawała.....
I do mamy na cmentarz jechać tez chciałam, dziś by urodziny kolejne miała.
Ale wczoraj do Jurka mamy na cmentarz dałam radę  pojechać i to transportem miejskim aglomeracyjn-okazyjnym ;-) Ona jutro by miała urodziny.
Takie to my sieroty jedne.
Nie ma co gdybać co by było gdyby......

Jak mała byłam to się mówiło, gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem, a teraz to już jest na świecie, że jak baba ma brodę to i Eurowizję wygrywa.
Świat się kończy cy co, a tak naprawdę co mnie to.

Jesteśmy ogólnie mało tolerancyjnym narodem, mało empatycznym.
Jak już człek chory, niepełnosprawny, to wg. co poniektórych nic mu się nie należy.
Po co fryzjer, po co ładnie się ubrać, po co ładnie wyglądać.
No bo tak. Jechaliśmy w piątek wieczór na małą uroczystość rodzinną. Każdy z nas się ładnie  wyrychtował.
Ja w sukieneczce, no krótkiej, ale nie najkrótszej, a niby kiedy będę je nosić (tak naprawdę to mnie spalić mają więc w tej trumnie se nie poleżę ;-) a Laura mi gada, że jakaś starsza pani się z politowaniem graniczącym z niesmakiem na mnie ze zgrozą paczała w tramwaju, że niby ja już mając laskę i pokracznie nogi stawiając nie powinnam się ludzkości pokazywać.
A WŁAŚNIE, ŻE NIE
Wszelakiego typu ułomne ludzie, pokraki, kaleki powinny się pokazywać, a nie zamykać w czterech ścianach i kocem nogi przykrywać.
Proszę się szykować, malować, pindrzyć i wychodzić.
Mnie tam ludzie mawiają, że nic nie widać (jak siedzę ;-) no ewentualnie stoję (wparta na ramieniu maużonka mego). I tak ma być, nie będę krwią na czole tatuować.
Jeno ludzi uświadamiać z czym to się je paskudztwo - KLIK
A bo to ja z innej gliny ulepiona, że niby palcem robiona, mnie się nie należy???
Skoro i tak mam przechlapane, to takich drobiazgów się nie wyrzeknę.

Miało być krótko, a wyszło jak zwykle ;-)

We wtorek do stolicy, w sensie na konsultacje laryngologiczne, a może i też naurologiczne.
Jak będzie mus to i stopem pojedziemy.
No ba jako, jak nie jak tak

Ps. Wpadłam w szał paznokci malowania, to ide se je na różne sposoby zdobić, ale chyba najpierw ciasto. Oj sama nie wiem ;-)

PA PA











czwartek, 8 maja 2014

jobtwamaćszczypawka

Cześć
Jestem znów tutaj.
Wróciłyśmy całkiem nie dawno, ale było, ja cie.
Normalnie artysta wirtuoz, a że przy okazji zrobił mnie  i córce dobrze. 
Po prostu geniusz jeden. Wiecie co on palcyma wyprawiał??

No co Wy? przecie mówiłam, że do fryzmaestra idziemy z Laurką ;-P
W jednej ręce włosy trzymał, w drugiej nożyczki. Cuda czynił. REWELACJA.

A efekty jeszcze bardziej rewelacyjne. Wchodziłyśmy do domu w pewnych odstępach czasowych. Co by na atak serca z wrażenia nie padł ;-)

Paść to ja w sumie padłam, po tej ekspadzie, ale co tam .
Im się gorzej czuję, tym muszem lepiej wyglądać (bo wszak w trumnie tyż mam się prezentować, co nie ??;-)

Totalitarna, kompletna zmiana designu u mnie i u córuni nastąpiła.
Ci co będą chcieli to się mogą oglądać, no że niby w realu można się spotkać (tylko mi nie mówić, że u Was tylko tesco ;-P)

Jak to kiedyś gdzieś napisano ;-)

"Po co ludziom psychoterapeuci. Powinni po prostu częściej chodzić do fryzjera. Nic dziwnego, że tu są zawsze tłumy."



No to bajo baj mili Państwo :-D



środa, 7 maja 2014

O rety znów sekrety...

Powitać, powitać szanowne grono :-)

Coś pochrzaniłam z czcionką, coś wykasowałam, coś wkleiłam, a tam trudno, liczy się treść ;-)

Dzień jak co dzień mija spokojnie.
"Zielona mila" w tle, świetny film, oglądałam dziesiątki razy. 
Nie sama, a z mężem (tak gwoli ścisłości;-) oglądam znaczy się, no normalnie upomniał się o ścisłość ;-) 

Jak widać u mnie/nas dzień jak co dzień.

Tak się czasami zastanawiam jak to ludzie sami sobie potrafią zgotować swój los, a potem narzekają jakie to życie podłe jest.
Nie raz słyszałam, przeważnie od innych "Tobie to łatwo mówić bo masz faceta, rodzinę". No w tym stylu teksty.
Nie koniecznie tylko inni chorzy tak mawiają, zdrowi również też mi tak "wytykają"
Heloł, o co kaman?
To że mam to co mam zawdzięczam li tylko i wyłącznie sobie.
Ponieważ, podstawa, ja wiem czego dokładnie chcę od życia (no może nie zawsze tak było, ale teraz tak jest!)
Komuś nie pasik być/żyć samemu w pojedynkę, to niech robi, a przynajmniej zacznie coś w tym kierunku robić, żeby samemu nie być.
Jak wszystko w życiu, nic nam nie jest dane za darmo. Na wszystko trzeba zapracować W życiu trzeba się w czymś poświecić, żeby osiągnąć inne. Coś za coś.
Czasem dziwię się jak to potrafią ludzie obwinić wszystko i wszystkich, że coś im się nie udaje, ale nie potrafią wpaść na tak proste rozwiązanie, żeby zacząć od siebie.
Nigdy nie żyłam przez pryzmat choroby i w życiu osobistym (no w tych związkach międzyludzkich;-)nie stanowiła ona żadnego wyznacznika.
Ale nie powiem było przykro, gdy się pobieraliśmy z Jurkiem, jak rodzinka się go pytała, czy aby wie co robi i co go za życie ze mną czeka.  
Wielu się jak widać pomyliło, zresztą nie tylko w tej kwestii. Ale dalej mogą słuchać porad wróżek ;-)
Ano właśnie, bo kto jak żyje to już jego problem. Powtarzam to mnie ma być dobrze i mej rodzinie. Tak samo winni czynić pozostali.
A jak kto żyje, co mnie to.Mnie ma być dobrze.
Są geje, są lesbijki, są różne inne odchyły. Na ten sam przykład są matki co niańczą synów do dojrzałej dorosłości. Nie moi synowie, nie moje matki. Ciężko mi jest sobie wyobrazić taką parę (matkę i dorosłego syna) na wspólnym wyjeździe wakacyjnym w jednym apartamencie, a bleee. Można też być ojcem, któremu zdarza się "zaliczyć" koleżankę córki. A propos tych wróżek, są tacy co kilka tysięcy miesięcznie wydają na nie. Oł siet....szkoda gadać. (Ja tam mam inne chobby do wydawania pieniędzy. Podróże. A jak nie mam pieniędzy to i tak podróżuję, od czego jest autostop ;-)) 
Można i wiele innych rzeczy, ale co mnie to. 
Mogę wysłuchać i się dziwić, i żyć swoim życiem, i moimi problemami, moimi szczęściami, które to dla mnie są najważniejsze, bo dotyczą MNIE i mojej rodziny. Bo mnie najbardziej własnie zależy na rodzinie, a rodzina to mój mąż i me dziecię.
Uwielbiam im gotować, piec, dla nich sprzątać, spełniać ich zachcianki i takie tam codzienności. Ja to uwielbiam i dobrze mi z tym. Ot i cały mój sekret, ja kocham żyć :-)

A mogłam Wam na samym początku powiedzieć, że jestem szczęśliwa....;-)
Oj bo ja wciąż taka niepoprawna ;-)
Ale swoja, co nie?? ;-)

No trza mi było tak od razu, nie ??!!

Ps. kiedyś (tutaj) pisałam  o SEKRECIE


wtorek, 6 maja 2014

новый, new, neu, új, nuwe, mpya, ny....Nowe przyszło !!

No i  nadszedł nowe czas zacząć.
W sumie ważne treść, co nie ?? ;-)
A skoro prowadzący się nie zmienił, to pozostaje po staremu wsio, no raczej !!! ;-)

Tak między nami jakoś wyraźniej mi się tu pisze.

Ale sentyment do blodka został. Tak go sobie przeglądałam dziś, kawał życiorysu i różnych historii różniastych. Echhhhh, no ale nie ma się co za siebie patrzeć. Do przodu trza i przed siebie. Pierś do przodu wypiąć to i brzuszek się lekko wciągnie ;-) bródka w górę i heja byka za rogi (no ale to już wiecie, że tatuś tak mawiał, Panie świeć nad duszą jego)
Co by nie mówić sentyment pozostanie. Zresztą blodka nie likwiduję (może z czasem uda mi się go przenieść) ale póki co pozostaje tutaj KLIK.
Tak w ogóle to córka mnie przekonała do blogspota. W sumie nie  musiała przekonywać ;-) Pierwszy swój blog na bloxie założyła, a potem przeszła na blogsa (tu jest jej blog KLIK, już kolejny, nie nadążam ;-) i jak zobaczyłam jak szybko, i jakie fajne rzeczy robi od ręki, to i jestem tu :-)
Naprawdę fajnie mi się tworzyło wszystko. Reszta wyjdzie w praniu, ale jest spoko :-) przynajmniej na razie ;-)
Oczywiście czeka mnie jeszcze parę poprawek i lekkich zmian.
A i mam do Was prośbę o info i komenty jak Wam to pasi, czy coś zmienić, kolory? wielkość czcionki? może układ?, co by Wam łatwiej było czytać. Optymistycznie oczywiście zakładam, że czytacie i jesteście, pozostaniecie ze mną :-)

Tak ogólnie nie mam dziś najszczęśliwszego nastroju.

No mogłabym długo, ale co ja Wam bede kukurykać. Jak nie wiadomo co co chodzi, to wiadomo o co chodzi.
Wszak jeszcze nigdy tak nie  było, żeby jakoś nie było ;-)

Auta w dalszym ciągu nie mamy. Jak jest ciepełko i słonecznie to wqrrr...za to, zamknięcie na trzecim piętrze w tym bloku. Wrrrrrrr, no ja jak to ja wychodzę, ostatnio do Biedronki, bez laski poszłam z maużonkiem swym. Pewien tata szybko zanierał swojego szkraba z zasięgu mego kroku (no bo w sumie nie wiedział czy naje..na czy naćpana) no i mi się odechciało.

Nie na długo, bo we czwartek do fryzmaestra z Laurą jedziemy.
Świetnie ścina chłopak. Wreszcie po latach znalazłam swego maestro fryzjerskiego :-D Tani, to nie jest, ale warto. Byłam już u niego i ma świetne opinie. Najważniejsze i tak jest ta właściwa, ta moja ;-) A Laurę jako młodą, gniewną nastolatkę zabieram, sądzę, że będzie zadowolona, dziewczyna wie czego chce i może w końcu ktoś sprosta jej wymaganiom ;-) ( cholewa moja krew, moja ;-)
Jak byłam taka zaqrzona dziś to stwierdziłam, że jak by co to w trumnie tyż muszę ładnie wyglądać (tam to przede wszystkim, bo luda to po śmierci się zjawią, tera się boją czy co ;-)
A maużonek stwierdził, że nie jest tak  źle skoro typowo babskie mam odruchy ;-)
Jutro pazurami się zajmę, sama se naostrzę ;-P

Na dziś chyba starczy.

Jutro bardziej takie moje przemyślenia, no takie życiowe planuję, się trochę tego nazbierało...


Przyczepności, szerokości moi  mili i słodkich snów

(ja to się dopiero rozbudziłam ;-)